sobota, 26 sierpnia 2017

Od Will'a C.D Oriane+ kupno konia

- Co ty na to, żebyśmy pojechali na oklep na plażę?- zaproponowałem dziewczynie.- Później jadę do Angielskiej szkoły jeździectwa w Orlando.- przyznałem, drapiąc siwą klacz po chrapach.
-Po co?- zdziwiła się dziewczyna, klepiąc Silver po szyi.
- No... Siostra kazała mi tam przyjechać... Właściwie, to nie wiem dlaczego.- podrapałem się zakłopotany po szyi.
Oriane jeszcze chwilę ze mną gadała, obejmując mnie co chwila. Dziewczyna była niezwykle szczęśliwa, z powodu ciąży Silver, która już trochę trwała. Z USG, wynikało, iż siwka urodzi siwego ogierka, na którego imię Oriane miała już pomysł. Oriane szybko zapakowała się na konie, znaczy- na jednego konia. Silver potrzebowała dzisiaj odpoczynku, a Whisphers nie pogardzi dodatkowym treningiem- z resztą, Oriane jest całkiem lekka, waży mniej więcej tyle ile 10 siodeł wszechstronnych- po co mi ta informacja?! Gdy tylko Whispher stanął kopytami na piasek, stało się jasne, że potrzebował takiego wypadu! Codzienne jazdy na ujeżdżalni stworzyły u niego niechęć do jazd w terenie, a przyzwyczajenie do głosu trenera zrobiły swoje- koń przestał mnie słuchać. Oriane zsiadła z niego, po czym ściągnęła mu ogłowie. Gniadosz pobiegł od razu do wody, w której się wytaplał, po czym zaczął chłeptać ciecz. Ja za to zająłem się ściąganiem strasznie ciasnej koszulki, niestety utknąłem.
-Halo... Pomocy!- krzyknąłem, chodząc z rękami w górze.
Oczyma wyobraźni widziałem uśmiech, który wykwitł na twarzy brunetki po moich słowach. Pomoc nadeszła błyskawicznie i już po chwili tarzaliśmy się w piasku, gdyż niechcący przewróciłem się, podczas próby ratunku. Gdy udało się mnie uwolnić z objęć koszulki, pobiegliśmy do turkusowej wody. Wielkimi krokami zbliżała się 19, czyli godzina, o której miałem znaleźć się na obrzeżach Orlando. Powiadamiając o tej informacji towarzyszącą mi brunetkę, zebraliśmy się z plaży i ruszyliśmy do Akademii. Wiadomość, iż będziemy musieli przebyć pól Florydy ,była delikatnie przytłaczającą- prawie 380 kilometrów i 3,5 godziny. Stawiliśmy się na wczesnej kolacji, po czym wzięliśmy ubrania na zmianę. Termos wypełniliśmy ciemną kawą i powiadomiliśmy P.Rose o naszym wyjeździe. Przygotowani do wyjazdu, zapakowaliśmy się do mojej szarej Mazdy Hatchback. Oriane usiadła z przodu i szukała fajnej muzyki. Gdy ową znalazła, rozsiadła się wygodnie.
-Orcia, Merlin wysłała mi zdjęcia konia, który tam jest, zobaczysz?- zapytałem, dając jej mój telefon.
-Kara! Śliczna!- dziewczyna uśmiechnęła się, przewijając zdjęcia.- A ta?- dodała po chwili, pokazując na kremową klacz.
- Ta....? I don't know....- jęknąłem, znów skupiając swój wzrok na drodze.
W milczeniu przejechaliśmy około 100 km, tylko muzyka delikatnie rozchmurzała atmosferę.
-Cholera, muszę się gdzieś zatrzymać...- westchnąłem, wjeżdżając na parking stacji benzynowej.
Wysiadłem z auta, po czym spragniony czarnego napoju, wyciągnąłem termos i plastikowy kubek. Dopytałem się dziewczyny, czy także zechce się napić, a gdy ta się zgodziła, nalałem jej trochę kawy. Po szybkim postoju pojechaliśmy dalej. Niebo już powoli ciemniało, więc musiałem włączyć światła. Tym razem, trochę pogadaliśmy, nawet nie zauważając, że tabliczka "Orlando" dawno już przeminęła. Wróciliśmy się parę kilometrów i zawitaliśmy do ASJK. Naprzeciw, wyszła nam moja siostra, z karą klaczą- najwyraźniej złapaliśmy ją w czasie czyszczenia.
-Witajcie w Angielskiej Szkole Jazdy Konnej w Orlando!- jej zabawny ton głosu, rozbrzmiał na terenach tego miejsca (aha...).
-Cześć.- Brunetka i ja powiedzieliśmy to, w niemal tej samej chwili.
Merlin przedstawiła się Orci, oczywiście zagadały się, co ja wykorzystałem. Zwiedziłem stajnię dla ogierów i wałachów, która była naprawdę ogromna. Później przeszedłem do nieco mniejszej stajni dla klaczy. Każdy boks zajęty był przez jakąś klacz, jednak moją największą uwagę, przykuła siwa klacz.
-Hej maleńka...- pogłaskałem jej kość nosową, po czym już miałem kontynuować monolog, gdy z ostatniego boksu dobiegło rżenie.
Szybko podążyłem w tamtą stronę, a gdy tylko stanąłem twarzą w pysk klaczy, zobaczyłem coś, co mnie zwaliło z nóg. Przede mną stała piękna Gniadoszka, zachwycająca swoją budową i umaszczeniem.
-Mrs Europe...- mruknąłem cicho, czytając srebrną tabliczkę przy jej boksie.- Jasny piorun by cię strzelił, jesteś cudna...
Cholernie zachwycony nową przyjaciółką, bez namysłu wszedłem do jej boksu. Klacz zareagowała jedynie cichym pomrukiem, gdy przejechałem ręką po jej delikatnie skrzywionym grzbiecie. Do niedawna nie wierzyłem w miłość od pierwszego wejrzenia, jednak 3 przypadki zmusiły mnie do zmiany zdania. Nim zdążyłem zapiąć jej kantar, do stajni wpadła Oriane z moją siostrą.
-Widzę, że Saba zawładnęła Twoim sercem.- Blondyna klepnęła inną klacz w łopatkę.- Uważaj dziewczyno, bo ci jeszcze Europe chłopaka odbije!- Merlin tym razem zwróciła się żartobliwy tonem do brunetki, na co dziewczyna zarumieniła się.
-Możesz ją wyprowadzić?- spytałem siostry, po czym przytuliłem Srebrnooką.
Po długich oprowadzaniach po stajni zdecydowałem się na kupno Gniadoszki. Zrobiło się chłodno i ciemno, a drzewa otuliła gęsta mgła, więc szybko poszliśmy do naszego pokoju. Bez zbędnego gadania, poszliśmy spać.
****
Zjedliśmy śniadanie i wyruszyliśmy w drogę. Tym razem, musiałem bardziej uważać na drogę, gdyż Oriane niedobrze się czuła, a za nami jechała przyczepa z nową klaczą. Parę postojów, by napić się kawy i droga minęła bardzo szybko.
-Witamy w domu.- czule powiedziałem do klaczy, wyprowadzając ją z przyczepy.
Zaprowadziłem ją do nowego boksu, bez żadnych ceregieli. Niestety nie posiadałem siodła dla niej, dlatego w najbliższej przyszłości będę musiał udać się do centrum. Wraz z Oriane znaleźliśmy się na plaży, za nami stały nasze konie- Silver Silence, Whisphers i prowadzona na uwiązie Mrs Europe.
-Jesteś piękna...- westchnąłem, odgarniając włosy brunetki z jej twarzy. Czy to ten moment?
Wstałem szybko i oparłem się o pobliskie drzewo. Słowa grzęzły mi w gardle, czułem, jakby wydzierali mi struny głosowe.
-Oriane...?- zapytałem.
-Tak?
-Ostatnio myślałem tak o nas.- westchnąłem.- No dobra, o Tobie...- Brunetka zaśmiała się.-... I uświadomiłem sobie, że coś do Ciebie czuję. Czy...- czy ja zacząłem się pocić?!-...zostaniesz moją dziewczyną?- zmrużyłem oczy, po czym osunąłem się po pniu drzewa.
<Oriane? ❤❤ Zwaliłam, wybacz :c>


-ZOSTANIESZ MĄ DZIEWCZYNĄ, STRUSIU?!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)