środa, 23 sierpnia 2017

Od Noah'a C.D Adeline


Jeszcze chwilę staliśmy przy głównym wejściu do starannie zamiecionej stajni, przyglądając się temu, co działo się na dworze. Deszcz zaczął jeszcze mocniej padać, zalewając dosłownie wszystko, co stanęło na jego drodze - w tym uczniów, którzy zdecydowali się przez takie okoliczności przyrody powrócić jak najszybciej o własnych siłach do drzwi akademika.
Jakby tego wszystkiego było mało, burza odcięła nam stanowczo zbyt dużo możliwości - pozbawieni światła, prądu i wszystkiego, co miało jakikolwiek związek z elektryką, mogliśmy tylko bezczynnie przyglądać się temu, co miało miejsce przed nami. Wzdychając, licząc jeszcze kilkanaście minut wcześniej na to, że uda się wypuścić gniadosza na kilka godzin na pastwiska, w końcu obróciłem się w stronę wnętrza stajni, by znaleźć nam jakieś fascynujące i co najmniej nietypowe zajęcia.
Wszystko byłoby idealne, gdybym posiadał co do tego jakikolwiek pomysł.
- Życzy sobie panienka czegoś do picia? - szukając w zakamarkach własnego wnętrza odrobiny pozytywizmu, powlokłem się wraz z dziewczyną do miejsca, które ewidentnie było naszym drobnym światłem w tunelu - do małego, ale przytulnego pokoju mieszczącego się na nasze szczęście w tym samym budynku. Wyposażony w drewniany, długi stół, kilka krzeseł, wygodny, rozepchany fotel, szafki kuchenne, minimalistyczną lodówkę i jeszcze kilka innych pierdół powodował, że wiele, naprawdę wiele czasu przeczekiwałem w nim złą pogodę, zanim wybierałem się na konkretniejszy trening.
Otwierając odpowiednią szafkę, by upewnić się, co mogę jej zaoferować, szybko sprecyzowałem:
- Proponuję wcześniej wspomnianą kawę, kawę, ewentualnie kawę albo... kawę, jeśli nie podeszła Ci żadna z poprzednich propozycji. Osobiście uważam, że kawa będzie odpowiednim rozwiązaniem dzisiejszego problemu.
Adeline udała, że się zastanawia, podpierając się o jedno z siedzeń.
- Przykro mi, ale akurat mam ochotę na kawę... - westchnęła, przybierając wyraźnie zasmucony wyraz twarzy. - A z tego, co właśnie mi powiedziałeś, będzie ciężko z jej otrzymaniem.
- Faktycznie... - również westchnąłem, szukając odpowiedniego, a przy tym jedynego termosa, który teoretycznie powinien znajdować się w tym samym pomieszczeniu. - Może jednak dam Ci na pocieszenie kawy?
- Z chęcią. W końcu dawno miałam okazję ją pić.
Śmiejąc się cicho pod nosem odnalazłem po omacku odpowiedni przedmiot. Jedyną rzeczą, a właściwie dwoma, której brakowało nam do szczęścia był kubek, a nawet dwa. Pamiętałem układ, w jakim wypełnione były szafki, ale panująca ciemność skutecznie utrudniała mi odnalezienie czystych naczyń.
W końcu je znajdując, sięgnąłem po kubki, przypadkowo trącając nimi również równo poukładane talerze. Niewiele widząc, dłonią przytrzymałem cały stos, aby mieć pewność, że przez rozbitą kolekcję talerzy należącą do Rose nie zostanie rozbita także moja głowa.
Wystarczył jednak jeden grzmot za oknem, którego się nie spodziewałem, bym drgnął delikatnie z zaskoczenia, trącając dzięki uprzejmości losu z rąk całą cenną zastawę.

Chwila minęła, zanim doszedłem do siebie - można było policzyć na palcach u jednej ręki te naczynia, które ominęły zderzenia z moją twarzą. Na moje nieszczęście spory odłamek potłuczonego talerza spadając drasnął w dosyć nieprzyjemny sposób mój policzek - jak to oszacowała lekko zmartwiona Adeline, brakowało dosłownie kilku centymetrów, by porcelana wylądowała w moim oku. Nie wiedząc czy się śmiać, czy może płakać, podporządkowałem się dziewczynie, która sama zobowiązała się do odnalezienia apteczki z aktualną datą ważności i odkażenia mojej średniej wielkości rany - nie było mi to na rękę, bo właściwie tego nie potrzebowałem, ale czarnowłosa była definitywnie nieustępliwa.
- Czy możesz przestać się ruszać? - fuknęła na mnie, mocniej przyciskając mnie do niekoniecznie wygodnego krzesła. - Jesteś irytujący.
- Mam to potraktować jako komplement? - burknąłem, starając się nie odzywać, gdy dziewczyna z precyzją godną podziwu dopasowywała do mojego policzka odpowiedni wielkościowo plasterek.
Nachylając się nade mną dała mi właściwie pierwszą okazję do tego, by przyjrzeć się jej twarzy, a muszę przyznać, że była wyjątkowo ładna - jak to na modelkę przystało. Moją  uwagę głównie przykuły duże, niebieskie oczy i subtelnie zarysowane, pełne usta, które wtedy układały się w delikatnym, z daleka niemalże niewidocznym grymasie.
Czując jednak, że nie jest to odpowiedni moment do prawienia komplementów zamilkłem, by skupić się na panującej za oknem burzy.
- Skończone - uśmiechnęła się ciepło, przejeżdżając smukłymi palcami po wykonanym opatrunku. - Teraz tylko trzeba pozbierać te odłamki... - westchnąwszy nachyliła się nad połamanymi talerzami, by po chwili zacząć podnosić je na najbliższy blat.
Szybko wstałem z miejsca, wciąż czując zawroty głowy, by jak najprędzej odciągnąć ją od potencjalnych, martwych morderców.
- Lepiej to zostaw, bo jeszcze się skaleczysz - mruknąłem, delikatnie ciągnąc ją za ramię do tyłu, choć jak się okazało, zrobiłem to o sekundę zbyt późno - chwytając jeden z bardziej ostrych kawałków zarówno przez swoją nieuwagę, jak i moje lekkie pociągnięcie, wbiła go sobie prosto w środek dłoni. Na szczęście nie głęboko i żaden nerw nie został uszkodzony, ale i tak wyglądało to nieciekawie.
- Paskudnie - westchnąłem, tym razem samemu czyniąc powinność bycia okresową pielęgniarką. Zawijając skaleczenie ostatecznie bandażem, starałem się nie skupiać swojej uwagi na wichurze, która panowała za oknem.
- Zawsze tak kończy się przy Tobie nalewanie kawy czy nawet szukanie kubków? - zaśmiała się, siadając na wcześniej wspomnianym najwygodniejszym fotelu pod słońcem. - Jeśli tak, to chyba muszę zmienić towarzystwo.
- Powiedzmy - wywróciłem oczami, siadając tuż obok niej z tym, że na podłodze. - A Ty zawsze trzęsiesz się jak galareta? - mruknąłem, podając jej swoją ukochaną bluzę, którą sekundę wcześniej ściągnąłem ze swych ramion na widok jej widocznej gęsiej skórki.

Adiś? ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)