środa, 12 grudnia 2018

Od Ady C.D Any

Po treningu ujeżdżenia z Red Royal, postanowiłam pójść do stajni głównej i spędzić trochę czasu z końmi stajennymi. Od czasu mojego powrotu tylko raz zajrzałam tu na dłuższy czas, także była chyba najwyższa pora.
Od razu po wejściu do stajni skierowałam się do boksu o numerze 5, gdzie znajdował się mój niegdyś ulubiony koń stajenny - Storm. Tak się złożyło, że jeszcze przed wyjściem z domu pokroiłam kilka marchewek na kawałki i zapakowałam je do torebki foliowej, tak więc miałam czym częstować konie. Zaczynając od Storm'a (ale nie omijając wcześniejszych boksów, rzecz jasna) rozdałam każdemu z koni po jednym kawałku marchewki.
Dosłownie w momencie, kiedy już odchodziłam od boksu Nevermind, pani Laura podeszła do boksu Blanci.
- Dzień dobry. - odezwałam się z lekkim uśmiechem.
- Dzień dobry. - odwzajemniła uśmiech. - Skoro już tu jesteś, to mogłabym cię prosić o małą przysługę? Trzeba objeździć dwa konie - Blancę i Ferro.
- Ale... - z istnym przerażeniem spojrzałam na Blacę. - To są kuce... Małe kuce...
- Proszę. - spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem, a na mej twarzy pojawiło się zakłopotanie.
Wtedy koś do nas podszedł. I był to nie kto inny, jak Ana.
- O, Ana, jak dobrze się złożyło. - uśmiechnęła się instruktorka. - Potrzebujemy twojej pomocy.
- A o co chodzi? - zapytała dziewczyna, podchodząc nieco bliżej.
- Trzeba objeździć Blancę i Ferro. A w zasadzie pojeździć dużo drążków, kawaletek, porobić różne ćwiczenia i porządnie przegonić galopem. Coś dzisiaj jedno z drugim kombinowało na jeździe i trzeba im przypomnieć, kto tu rządzi, bo jutro znowu muszą iść na jazdę i obawiam się, że grupa początkująca może ich nie ogarnąć.
Ana zaczęła błądzić wzrokiem między fiordem a mną, i od razu zrozumiała o co w tym wszystkim biega.
- Ale... - zaczęła brunetka.
- Naprawdę nie mam komu innemu zlecić tego zadania. A one muszą pobiegać.
Westchnęłam ciężko. - Jak trzeba, to trzeba.
- Zgadzam się... - mruknęła koleżanka.
- Doskonale! - uradowana instruktorka klasnęła w dłonie. - Jestem wam bardzo wdzięczna. - po tych słowach pani Laura żwawym krokiem opuściła stajnię.
- To co? Idziemy po sprzęt? - zwróciłam się do niebieskookiej.
Dziewczyna skinęła głową na tak. Poszłyśmy więc do siodlarni.
- Którego konia wolisz wziąć?... - zapytałam.

Ana? Jakość tego oto opka mnie zabija ;-;

340 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)