niedziela, 23 grudnia 2018

Od Navarro C.D Winter /+18/

Uh, cześć. Uznajemy że to jest 20 grudnia, gdyż na śmierć zapomniałam o wystawieniu tego. Proponuję wydłubać sobie oczy zanim zaczniecie lekturę. Pozdrawiam ~Pasztet

-Od kiedy to postanowiłaś mnie unikać, moja droga?- rzuciłem jej przebiegły uśmiech, na co Winter lekko odepchnęła mnie od siebie, opierając się o zmrożone ogrodzenie.
-...- Nie to, żebym spodziewał się odpowiedzi z jej strony, gdyż blondynka w swoim zwyczaju miała raczej uciekanie od problemów, niżli ich rozwiązywanie, ale kiedyś jej powiedziałem, że przecież nie będę się w to wtrącał. Głęboko żałuję tych słów.
-Winter - mruknąłem cicho, kiedy uwiąz z trzaskiem wylądował na drewnie. - Winter do cholery - kiedy po policzkach dziewczyny popłynęła samotna łza, wiedziałem, iż nie chodziło tylko o mnie. - Idziemy do mnie - Winter powoli wtuliła się w mój bok, truchtając obok mnie do pokoju.
~zapraszamnajakżecudownyskiptajmżebyścieniewiedzielicosięstałobototajemnicahhehehehe~
-Dlaczego wcześniej nie mówiłaś?- spuściłem głowę, z jej dekoltu cofając niepewnie dłoń.
-Bo...nie wiedziałam jak zareagujesz...Ja...przepraszam.- Kiedy gorąca kropla spadła na moją trzęsącą się dłoń, zrozumiałem dlaczego nie chciała mówić, dlaczego tyle razy mnie odpychała.
Jej ciałem wstrząsał szloch, dłonie zaciskały się na kołdrze, a ja ledwie co przez to widziałem na oczy. Nie chciałem, by cierpiała, nie przeze mnie, nie przez przeszłość. Przez łóżko przeczołgałem się w jej stronę, zgarniając ją w ramiona. Blondynka oparła ciężką głowę na moim ramieniu, pięści zaciskając na moich plecach - rozpłakała się na dobre. To było nie do pojęcia, by tak drobna, niczemu niewinna istota wycierpiała więcej niż niejeden okrutnik na tym niesprawiedliwym świecie, dlatego też w tym momencie przyrzekłem, że będę jej chronić.

*~*

Poprzedniego wieczoru nawet nie zorientowałem się, gdy Zimka zasnęła na moim ramieniu, co również po chwili zrobiłem i ja.
-Miśka, nie śpisz już?- mruknąłem sennie, odgarniając biały kosmyk z bladej twarzy dziewczyny.
-Nie, jak widać nie, miśku- Dziewczę zamrugało kilkukrotnie, masując mój odkryty bok.
-Wszystkiego najlepszego - rzuciłem jej niemrawy uśmiech, chwilę później wpijając się w jej usta.
Dość mocno dało się wyczuć, iż ten niespodziewany pocałunek magicznie wyczarował uśmiech na ustach, co ja również czułem, przygryzając jej soczystą wargę, by otrzymać zdziwiony na to jęk.
-Nawzajem- odparła między buziakami, powodującymi u niej śmiech, gdyż trafiłem na czułe na łaskotki miejsce. Niewątpliwie wykorzystam to kiedyś.
-A teraz rusz tą tłustą dupę i idź szukać prezentu - Z cichym jękiem przeturlikałem się po łóżku na brzuch i wbiłem wzrok w białą poduszkę, jednak musiałem nieco się unieść na łokciach, by przyglądać się zaciekawionej dziewczynie.- Gramy w "ciepło, zimno"?
Blondi pokiwała jedynie głową na potwierdzenie, po czym ze zirytowanym uśmiechem biegała po pokoju, powoli wypruwając sobie flaki, by znaleźć to zawiniątko. Kiedy z moich ust wypłynęło stanowcze "gorąco", dziewczyna niemal rzuciła się w stronę dolnej szuflady od czarnej komody.
-Mam!- krzyknęła wesoło, siadając obok mnie na łóżku.
Przy pakowaniu tej rzeczy odrobinkę się natrudziłem, gdyż za nic nie umiałem wiązać potrójnej kokardy - co upewniło mnie jedynie w przekonaniu o braku plastycznych talentów - a poradniki z internetu wcale nie były takie proste, jakby się na początku wydawały, więc w końcu skończyłem z szarą kokardą na prezencie. Na szczęście po wczorajszym humorze nie było ani śladu. Winter przed rozpakowaniem prezentu wyszła z pokoju. Prychnąłem cicho, gdy po chwili wróciła z niebieskim pudełkiem nieudolnie schowanym za plecami, żebym czasem nie zobaczył.
-Hmm? Już myślałem, że się rozmyśliłaś - zarechotałem, ukradkiem spoglądając na zaróżowione poliki blondynki.
Kiedy wyciągnęła przed siebie dłonie z pudełeczkiem, zauważyłem jak jej palce lekko drżą, jednakże nie skomentowałem tego, a sam ująłem niebieskie zawiniątko w dłonie. Tak więc oboje rozpakowaliśmy prezenty w prawie tym samym momencie, a pierwsze co ukazało mi się po uchyleniu wieczka, to splecione rzemyki. Z uśmiechem wyciągnąłem grubo plecioną rzemykową bransoletę, bez ociągania zakładając ją na prawy nadgarstek. .
-Jest cudowna - mruknąłem cicho, muskając wierzch dłoni dziewczyny.
Winter z wyraźnym zainteresowaniem z pudełeczka wyciągnęła srebrny wisiorek, po chwili zauważając grawer.
-Cholera, dzięki - Winter uśmiechnęła się delikatnie, przysuwając się lekko do mnie.
*~*
Dzisiejszy dzień należał do tych najprzyjemniejszych w tygodniu, zważając na to, iż był to czwartek, w którym nasze lekcje polegały na ćwiczeniach z piłką lub po prostu wysiłkiem fizycznym - chociaż przyznaję, że pod koniec zaczęło brakować mi książek. Od 7 siedzieliśmy w stajni, popijając gorącą herbatę i myśląc, co by tu z końmi porobić do czasu treningu. Tak, siedzieliśMY - ja i Winter. Te trzy godziny spędziliśmy we względnej ciszy, czasem jedynie przerywanej jakimiś kąśliwymi uwagami blondynki do karusa, który długo zażerał się swoim śniadaniem, czego nie można powiedzieć o Jumperze, gdyż jego posiłek zniknął w dziesięć minut. Tak więc gdy przyszedł czas powrotu do pokoju od razu rzuciliśmy się do łóżka, niemal nawzajem się zabijając.
-Zaklepuje prysznic - Winter rzuciła bezpośrednio, gdy wtuliła się w moją koszulę.
-Nie zaklepujesz, ja zaklepałem go wcześniej - odparłem, wsuwając dłoń w jej włosy.
Chytra lisica nawet nie odpowiedziała, a przemknęła do łazienki, zatrzaskując za sobą drzwi.
Jej wieczorna toaleta zajęła jej chyba więcej niż powinna, bo gdy blondyna ukazała się w drzwiach, zegar wskazywał dwudziestą pierwszą czterdzieści pięć - przypominam, iż do łazienki weszła o dwudziestej pięćdziesiąt. Minąłem ją w drzwiach, niechcąco popychając ją ramieniem, na co prychnęła coś obraźliwego w moją stronę.
Zanim wszedłem pod prysznic, musiałem zrobić coś z twarzą, gdyż wyglądałem jak ofiara losu, z niemal rozpłyniętym po całym ryju podkładem. Kilka zużytych wacików później moja facjata prezentowała się tak jak powinna, ujawniając wielką armię piegów. Wymieniłem płyn do soczewek oraz je same przepłukałem, szczelnie zamykając w czarnym pojemniczku. Dwudziesty grudnia spłynął z wodą do kanału, a ja z zadowolonym uśmiechem na ustach wyszedłem z łazienki, od razu zauważając Zimkę rozłożoną na łóżku z telefonem przy twarzyczce.
-Widzę, że już śpisz, nieładnie. - fuknąłem w jej stronę.
-Czekam na Ciebie, nie widać?- Winter odłożyła telefon na bok, odrobinę przymykając oczy by dostrzec mnie w ciemnościach.
Uśmiechnąłem się nieco na te słowa, układając się obok dziewczyny. Chwilę leżeliśmy bez jakiegokolwiek ruchu, gdy poczułem malutką dłoń wpełzającą dyskretnie do mojej. W przeciwieństwie do tego, co było zazwyczaj, teraz od niej emanowało ciepło, na co ścisnąłem mocniej dziewczynę. W mroku odszukałem jej ust, chwilę później lekko muskając je, w podziękowaniu otrzymując radosny śmiech we własne usta. Z zadowoleniem przygryzłem pełniejszą wargę blondynki, swoją dłoń kładąc na jej szyi. Winter ani trochę nie zwlekała z odpowiedziami, oddając pocałunki, przez co sam zgubiłem przez moment rytm, który obecnie nadawała dziewczyna. Rozłączyliśmy dłonie, chwile później za moim karkiem poczułem wbijające się paznokcie, nieco szarpiące za włosy. Pomruk zadowolenia wypłynął z moich ust, kiedy spojrzałem w rozbiegane oczy blondynki, których kolor był teraz niemal niemożliwy do odgadnięcia, czy więc pojawiły się w nich radosne ogniki? Wymienialiśmy się pocałunkami przez potwornie długi czas, a każdy oznaczał co innego i miał inny przekaz. Subtelne muśnięcia zamieniały się w szalone bitwy o dominację, niektóre oznajmiały nam więcej niż słowa. Te długie i namiętne mówiły jak wiele dla siebie znaczymy, przynajmniej ja odbierałem to tak, a nie inaczej - cholera emocjonalność. W każdy wkradała się jakaś ukrywana cząstka jednego z nas, więc po czasie sam nie panowałem nad tym, co robię, to samo mogłem powiedzieć o Winter, powolnie oplatającej moje nogi swoimi. Moje dłonie szybko opanowały sztukę podwijania koszulek, więc wykorzystałem to, wślizgując się pod materiał bluzki. Sunąłem palcami po rozgrzanej skórze dziewczyny, odkrywając jeszcze pozostałości po wodzie czy balsamie do ciała, o przyjemnym zapachu brzoskwini. Z ledwo widocznym uśmiechem na twarzy wodziłem dłońmi po brzuchu dziewczyny, czasami zahaczając zbyt wysoko, przez co cofałem dłoń, na co Winter fukała niezadowolona.
-Kurwa mać, Navarro~ sapnęła cicho Winter, przytrzymując moje palce na swojej piersi.
-Hmmm?- mruknąłem cicho, wspinając się nad nią.
Oparłem rękę obok jej głowy, starając się za bardzo nie wciskać jej w materac, złożyłem delikatny całus na jej ustach. Kto by się spodziewał, iż blondynka zareaguje aż tak gwałtownie i niemal od razu przejmie kontrolę? Zaborczo przysiadła mi na torsie, swoje zdecydowanie za ostre pazurki wbijając mi w szyję. Zgrabne dłonie dziewczyny uporczywie rozpinały guziki mojej koszuli, dosłownie minutę później odrzucając ją na pobliskie krzesło.
-Jesteś niepoprawnie napalona...- mruknąłem cicho, bez większego problemu pozbywając się koszulki dziewczyny.
Brak biustonosza ułatwił mi dostęp do jej piersi, przez co od razu przyssałem się do niej, umiejętnie zostawiając malutkiego siniaka.  Dziewczyna westchnęła cicho, gdy moje dłonie znalazły swoje upragnione miejsce na jej pośladkach, by następnie głodnie je ugnieść. Jej krótkie szorty zsunęły się z jej bioder, zatrzymując się na kostkach, z których dziewczyna szybko się pozbyła. W jej oczach migotało lekkie zawahanie, gdy sięgała do moich spodni, w moich oczach szukając pozwolenia. Bezgłośnie kiwnąłem głową, kiedy Winter powoli ciągnęła za materiał w dół, chwilę później znów zajmując miejsce na moim brzuchu. Czarny materiał zasłaniał ostatnią część ciała dziewczyny, co bez ociągania zmieniłem, koronkową bieliznę zamykając w dłoni. Nie żebym był niewyżyty, czy coś takiego, ale badając odsłoniętą skórę na pośladkach dziewczyny uśmiechnąłem się pod nosem. Nie zdążyłem nawet zarejestrować momentu, w którym to blondynka ściągnęła ze mnie bokserki, chwilę się wahając, nim jej dłoń spoczęła w oczywistym miejscu. Mocno wzdrygnąłem się, kiedy jej dłoń oplotła moje przyrodzenie, co wywołało u mnie głośny jęk, który starałem się jak najbardziej powstrzymywać. Z lekkim niezadowoleniem jedynie przygniotłem dziewczynę do materaca, chwilę później wędrując ustami na wewnętrzną stronę jej ud. Ciągnąłem pocałunkami wyżej, zostawiając mokry ślad na jej skórze. Uśmiechając się na widok zamkniętych oczu dziewczyny, pocałunkami przeszedłem na podbrzusze, dłonią wędrując na jej piersi.
-Nav~syknęła dźwięcznie, gdy przemieściłem się nad nią.
Teraz to ja bezdźwięcznie pytałem na pozwolenie, na co blondynka lekko kiwnęła głową.
-Wyluzuj się...- mruknąłem cicho, powoli wsuwając się w nią.
Z trudem pohamowałem jęk, kiedy mięśnie dziewczyny zacisnęły się.
-Mówiłem, odpręż się miśka, będę delikatny, tak?
Mięśnie dziewczyny stopniowo odpuszczały walki, na co delikatnie poruszyłem biodrami, badając reakcję Zimki. Przyciągnąłem ją mocniej do siebie, szczelnie otulając ramionami Po kilku ruchach udało mi się odnaleźć rytm, co za tym idzie również czuły punkt Zimki, przez co z każdym pchnięciem z jej ust wydobywał się cichy jęk. Utrzymywałem powolne tempo, jednakże nie było to takie proste, jakby się w moich wizjach wydawało. Z czasem przyśpieszyłem ruchy, zauważając wyraźną zmianę u dziewczyny - jej klatka piersiowa zaczęła szybciej się unosić, czasem dało się słyszeć urywane krzyki, po chwili kończone głębokim zaczerpnięciem powietrza, gdy moje usta łapczywie poruszały się na tych blondynki. Moje dłonie nie przestawały tańczyć po nagim ciele dziewczyny, a palce zataczały koła na jej brzuchu. Jakkolwiek to zabrzmi, po kilkunastu minutach byliśmy na krańcu wytrzymałości, tak więc kiedy Winter wydała z siebie głośny jęk i zacisnęła się na mnie, ja również nie hamowałem rozkoszy, po kilku ostatnich ruchach, z obolałym jękiem położyłem się obok blondynki. Kilka minut zeszło nam na uspokojenie oddechu, Zimka ułożyła głowę na moim torsie, chwilę później zasnęłam, co chwila wypuszczając powietrze z lekkim świstem.
-Kocham Cię...- mruknąłem cicho, gładząc jej rozgrzane plecy, chwilę później okrywając ją puszystym kocem.
~robiękolejnyskiptajmdogodzinylekcyjnej~
Historia nie należała do moich ulubionych przedmiotów, tak naprawdę nie miałem głowy do zapamiętywania dat, więc kiedy w moim notatniku naskrobałem ciąg cyfr, mając nadzieję, iż to ostatnia notatka z dziś zamknąłem zeszyt, przesuwając się o krzesło w stronę Winter, najwyraźniej bardzo zainteresowanej tematem, o którym opowiadała ciemnowłosa nauczycielka. Wykorzystując chwilę nieuwagi ze strony blondynki, położyłem dłoń na jej kolanie, lekko je ściskając, dzięki czemu zyskałem uwagę od kobietki.

Zimuś? Perełko? C:

1800 słów = 6p. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)