Zrobiłyśmy tak, jak zaproponowałam. I już po około 15 minutach szłyśmy, dwie nieprzeciętnie wysokie dziewczyny, prowadzące dwa małe kucyki. Musiałyśmy robić cokolwiek komiczne wrażenie.
- Dobrze, że nie kazała nam na nich skakać - mruknęłam, gdy, już na hali, przygotowywałyśmy się do wskoczenia na siodła.
Ada odmruknęła potakująco, rozwijając strzemiona do ostatniej dziurki. Jak było do przewidzenia, okazały się i tak za krótkie na jej długie nogi. Westchnęła, załamując ręce nad naszym położeniem.
- Łatwiej byłoby nam na oklep - mruknęła, lekko już zirytowana. - Przecież w te siodła prawdopodobnie nawet tyłki nam się nie zmieszczą.
Nie dało się nie przyznać jej racji. Kiedy ja próbowałam dostosować strzemiona przy siodle Blanci do długości swoich nóg (zabrakło z pięciu dziurek), wytrącona z równowagi Ada odpięła gwałtownie popręg, wywołując tym samym zirytowane prychnięcie Ferra. Zdjęła siodło z jego grzbietu i odłożyła na stojak do przeszkód. Za bardzo się nawet nie wysilając, wskoczyła na grzbiet fiorda i od razu dała znak do ruszenia stępem. Ferro położył uszy po sobie, ale wykonał polecenie.
Spojrzałam na dziewczynę z uniesionymi brwiami. Postępując nieco łagodniej, również zdjęłam siodło z Blanci i wskoczyłam na jej grzbiet, od razu skierowałam ją na ścianę, w sporej odległości do Ferra.
Ciekawe, co też ciekawego odwalą te dwa szkraby, skoro pani Laura była tak zdesperowana, żebyśmy na nie wsiadły.
Ada? ;P
245 słów = 3p.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)