czwartek, 13 grudnia 2018

Od Ady C.D Any

Poirytowana zdjęłam z kuca siodło, i odłożyłam je na stojak na przeszkody. Wsiadłam na grzbiet wałacha, i łydką kazałam mu ruszyć stępem. Szczerze, to czułam się jak na dziecięcym, popychanym rowerku... Ale mimo wszystko nie miałam zamiaru od razu się poddawać, o nie. Zobowiązałam się do tego, to teraz będę bawić się w chodzący żart.
Po jednym kółku, nie mając zamiaru wlec się stępem, przyspieszyłam konia do kłusu. Ana poczyniła to samo z Blancą. Po kilku kółkach przyszła pora na wolny galop... I oczywiście pierwsze ,,szaleństwo'' kucy.
Po może jednym kółku galopem, oba konie wbrew naszej woli pobiegły na środek, w międzyczasie podskakując i wyrzucając do tyłu tylne nogi. W końcu jednak udało nam się poskromić fiordy stanowczym (ale mocnym) pociągnięciem wodzy, i stanowczymi łydkami. Jednak nie dziwię się pani Laurze, że tak bardzo chciała aby ktoś na nich pojeździł. W końcu grupy początkujące i ewentualnie średnio-zaawansowane mogłyby sobie nie poradzić... Byłoby po prostu źle.
Razem z Aną ustaliłyśmy, że zrobimy z nimi kilka kółek stępem, aby możliwie się uspokoiły. Po tym przeszłyśmy do kilku kółek kłusu. Zaraz po tym zatrzymałyśmy się, zsiadłyśmy z koni, i wzięłyśmy się za rozkładanie drążków.
Rzecz jasna kiedy byłyśmy zajęte, kuce postanowiły sobie pobiegać, i byłyśmy zmuszone je łapać. Takie to małe, a takie nieposłuszne...

Ana? XD
212 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)