niedziela, 24 grudnia 2017

Od Ady do Holiday - zadanie 6

Dzisiejszy obiad bardzo mi smakował - tosty, pizza i naleśniki. Trochę podobny do tego, który zrobiłam wraz z Willem... Ale to była masakra w akademickiej kuchni! Totalnie nie wiedzieliśmy, gdzie co jest... Tyle rzeczy wyleciało nam z głowy, za to było naprawdę fajnie!
Jak codziennie tuż po śniadaniu, zmierzałam w stronę akademika, aby wyprowadzić psa na spacer. Szybkim tempem ruszyłam w stronę budynku akademika. Gdy już tam dotarłam, zaczęłam kierować się w stronę mojego pokoju - 2. Gdy weszłam do środka, zawołałam Raven do siebie, a ta przyszła do mnie radośnie merdając ogonkiem. Minę miała bezcenną, taka szczęśliwa, podniecona - oczka niczym dwie, małe iskierki. W sumie to jej oczka często tak wyglądały, gdy byłą szczęśliwa. Tak więc wzięłam smycz do kieszeni, po czym wypuściłam sunię poza mieszkanie. Obie zeszłyśmy po schodach na dół, a ja wypuściłam sunię na podwórko. Jakiś czas szłam tak sobie, rozglądając się po okolicy, wiedząc, że Raven biega sobie i się bawi gdzieś niedaleko.
Po jakimś czasie takiego spacerowania zawołałam suczkę ,,do nogi'', co jednak nie poskutkowało... Zawołałam więc głośniej - sunia nie przyszła... Najwyraźniej jej tu nie było, bo gdyby była, to chociaż by szczeknęła (zawsze tak robiła), a tu nic... ani szczeknięcia, ani skomlenia, ani wycia...
Obeszłam całą akademię dla pewności czy na pewno jej tu nie ma, ale ani śladu Raven...
Nagle, zauważyłam dość ładną, rudowłosą dziewczynę, któa szła najwyraźniej w moją stronę.
- Cześć... - powiedziałam w jej stronę, gdy ta znalazła się bliżej.
- Cześć. Jesteś może uczennicą akademii?
- Tak, Ada. Miło mi cię poznać. A ty?
- Ja też, Holly. Wzajemnie.
- Holly, wiem, że dopiero co poznałyśmy swoje imiona, ale... Mogłabyś mi pomóc odnaleźć psa? Dopiero co zgubiłam moją suczkę i nie wiem, gdzie jest, martwię się o nią...
- Jasne, pomogę ci. Rozumiem jakie to dla ciebie ważne. Sama mam pupilkę. - na te słowa uśmiechnęłam się ciepło.
Zaproponowałam Holly, aby poszukać w lesie, na co pewnie przytaknęła.
Oczywiście najpierw opisałam nowej koleżance wygląd pupilki, bez tego by się w końcu nie obeszło. Opisałam też jej charakter, chociaż odrobinę. Szukałyśmy bardzo długo, zaglądałyśmy za pnie drzew, wołałyśmy sunię po imieniu... Nic z tych rzeczy nie skutkowało... I gdzie moja kochana Raven mogłaby się podziewać?...
- Gdzie ona może być... - powiedziałam załamanym głosem, siadając oparta o pień klonu.
- Na pewno jest gdzieś niedaleko, a może i na terenie akademii?...
- A jeżeli już jej nie znajdę?... - czułam, jak w oczach zaczęło mi się zbierać kilka łez. - Tak ją kocham...
- Znajdziesz, przecież by cię ot, tak nie zostawiła... Najważniejsze to się teraz nie poddawać... - powiedziała, dając mi rękę, abym mogła wstać.
Wstałam więc, potakując głową na podziękowanie.
Poszłyśmy więc dalej w las, mając nadzieję na odnalezienie suczki.
W końcu rozbolały nas nogi, dodatkowo byłyśmy daleko od akademii.
- Zadzwonić po taksówkę? - powiedziałam do Holly, już nie wytrzymując.
- Przydałoby się...
Wyszłyśmy na drogę, która prowadzi do akademii, a ja zadzwoniłam po taksówkę.
Czekałyśmy na ów pojazd jakiś czas, w międzyczasie rozmawiając o Raven, i o tym, gdzie może się właściwie podziewać, oraz jak mogło do tego dojść.
W końcu dojechała co nas czarna taksówka. Usiadłyśmy z tyłu, po czym poprosiłam kierowcę, aby zawiózł nas do akademii.
Zapytałam, czy nie widział może suczki podobnej do wilka (nie wiedziałam, czy zna się na rasach psów), z ciemno-brązową obrożą. Jak się okazało, nie widział jej.
Na szczęście, że w torebce miałam trochę kasy na zapłatę za jazdę.
Wysiadłyśmy z taksówki, płacąc i oczywiście dziękując.
- To co? Szukamy tutaj? - zapytałam z nadzieją.
- A może usiądziemy?...
Tak więc powiedziałam ,,Ok..'', po czym obie usiadłyśmy na kamiennych schodkach prowadzących do akademika.
Oparłam łokcie o kolana, a głowę oparłam na dłoniach. Czułam się beznadziejnie w tej sytuacji, jeszcze, że wciągnęłam w to Holly...
Porozmawiałyśmy chwilę o tej całej sprawie, przeprosiłam Holly, na co usłyszałam ,,Nie masz za co przepraszać, to normalne, że potrzebujesz pomocy.''.
Nagle, podczas tej rozmowy, usłyszałam trzeszczenie śniegu, a rodzaj tego całego trzeszczenia był mi jakoś tak... Dziwnie znajomy... Zaraz, czy to coś dyszy?! Spojrzałam w stronę odgłosu, aby ujrzeć... Raven!?
- Raven! - wykrzyknęłam, zrywając się na nogi i biegnąc w stronę psa.
Sunia także podbiegłą w moją stronę, aż w końcu złapałam ją bardzo mocno, tuląc do siebie. Raven położyła nawet łapkę na mojej nodze, to taaakie słodziutkie...
Słyszałam, jak Holly podchodzi do nas. Szybko przypięłam smycz do obroży suczki, po czym przedstawiłam ją dla Holly. Wreszcie się znalazła!

Holly? Jak opek? :3

Punkty za to są ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)