poniedziałek, 25 grudnia 2017

Od Leny C.D Lucy

Wbiło mnie w ziemię. Nikt nigdy przedtem nie proponował mi wspólnej przejażdżki od razu po poznaniu mojego imienia. Wahałam się przez chwilę, po czym przypomniałam sobie o czymś ważnym.
- Nie mogę.
Dlaczego? Masz jakieś ważne zajęcia jutro? - zapytała dziewczyna trochę rozczarowana.
- Jadę z matką i ojczymem kupić konia.
Dziewczyna nie odpowiedziała, jedynie spuściła głowę w dół i przyglądała się swoim butom.
- Może chciałabyś pojechać ze mną? - zaproponowałam.
Zdziwiłam sama siebie, gdyż najczęściej jestem tak wystraszona rozmowa z nieznajomymi, że zapominam języka w gębie. Tym razem jednak zdecydowałam się rozwinąć znajomość dość szybko. Ot, taki mój niezdecydowany urok.
- Może...
- Może? Na pewno! Będzie świetna zabawa - odparłam podekscytowana wizją pojechania po konia wraz z całą gromadą znajomych.
- Skoro tak twierdzisz, zapewne tak będzie - odparła dziewczyna, uśmiechając się blado, jednak na jej twarzy dalej odbijał się smutek.
Nie chciałam pytać, żeby nie zepsuć jeszcze bardziej jej humoru, zdecydowanie nie dostałabym za to punktów znajomości u dziewczyny. Nie zrobiłam więc żadnej uwagi co do wyglądu dziewczyny.
- Ale, wiesz, co mi wpadło do głowy? - spojrzałam na Lucy z błyskiem w oku.
- Nie, nie wiem - odparła dziewczyna, widocznie starając się rozszyfrować moje zamiary.
- Przecież mogłybyśmy pojechać dzisiaj, ja mam czas. A ty? - zapytałam.
- Hej, niezły pomysł. Tylko skoczę upewnić się, czy nie muszę czegoś jeszcze załatwić.
- Ok, poczekam.
Stałam pod drzwiami pokoju, w którym zniknęła dziewczyna.
- Hej, 0 planów na dzisiaj. Kogo bierzesz? - zapytała Lucy, wychodząc ze swojego mieszkanka.
- Zapewne Rosabell. A ty?

<Lucy?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)