niedziela, 24 grudnia 2017

Od Gale'a C.D Esmeraldy - zadanie tematyczne 2

- Okay... Ale tylko ten jeden raz!- powiedziałem stanowczo.
Na ściance jechałem kłusem, a gdy skręcałem, by być z przeszkodą w linii prostej dodałem łydkę i cmoknąłem. Galop, galop, pół siad, galop i... HOP! Byłem za przeszkodą.
- O tak! Kto wymiata?!- krzyczałem dumnie- Ja...
- Mistrzu...?- śmiała się Esmeralda- A może teraz ty coś ustawisz?
- Ja?- zapytałem zaskoczony- Spoko!
Zsiadłem z konia, a następnie podszedłem do przeszkody i obniżyłem na 50 cm. Przed nią ustawiłem kilka drągów. Powtórzyłem system tych przeszkód i powstało coś takiego: 3 drągi, przeszkoda, 3 drągi, przeszkoda, 3 drągi, przeszkoda. Byłem z siebie dumny. Wsiadłem na klacz, która od razu ruszyła szybkim kłusem. Gdy ja wjeżdżałem na ścianę, Esma już była w połowie przeszkód. Nie czekając przeszedłem do galopu. Melania była skupiona. Zrobiłem pół siad. PUNKT! Wszystkie przeszkody zaliczone! Ale... Klaczy coś się nie spodobało, więc postanowiła bryknąć! Upadłem na ziemię. Esmeralda niezwłocznie do mnie podjechała i siedząc na koniu wyciągnęła w moją stronę rękę. Chwyciłem jej dłoń, która okazała się aksamitnie gładka.
- Łap konia... Mistrzu- śmiała się dziewczyna.
Niezwłocznie podszedłem do klaczy i powiedziałem:
- Laska! Co ty sobie myślisz w tej łepetynie!- Powiedziałem z wyrzutem, a klacz radośnie parsknęła.- No wiesz ty co? Z resztą nie ważne... To co. Stępujemy je?
- No dobra.- Esmeralda dosiadem ruszyła konia.
Uśmiechnąłem się niczym Lisek Chytrusek i czekałem na to, aż dziewczyna mnie wyprzedzi i ruszyłem dzikim galopem! Słychać było stukot kopyt. Zaskoczona Esmeralda odwróciła wzrok w moją stronę, Ale za późno! Ja byłem już obok niej! I krzyknąłem: BooM!!!
Galopowałem na klaczy czując wiatr we włosach i słysząc oddech konia. Esma nie dała za wygraną. Popędziła za mną w celu wyprzedzenia. Po kilku okrążeniach nieustannego ścigania się, zwolniłem po to, by móc występować klacz. Esmeralda krzyknęła:
- Poddajesz się lamusku?!- jednak zrzedła jej mina, gdy zobaczyła Gilberta przed wejściem na ujeżdżalnię.
- * chrząknięcie Gilberta* Wynocha! O tej godzinie prowadzę jazdę prywatną!
- Dobrze... Przepraszamy - powiedzieliśmy chórkiem, a następnie wyjechaliśmy z pomieszczenia. Stępowaliśmy konie na powietrzu. Kiedy już je rozsiodłaliśmy, wyszczotkowaliśmy i wypuściliśmy je na padok, ale przed zdjęciem kantara szepnąłem jej do ucha:
-Wesołych świąt kochana...- po czym klacz pognała do przyjaciół.
- A ja to pies?- Powiedziała Esmeralda.
- Wesołych świąt!- po tych słowach z ust uformowałem dzióbek i zamknąłem oczy. Gdy poczułem, że moje wargi przylegają do czegoś co nie przypomina ust dziewczyny tylko... CHRAP KONIA?! Od razu otworzyłem oczy i odskoczyłem. Ogier parsknął.
- Wybacz stary... Nie Ciebie miałem na myśli...
- Miłość od pierwszego wejrzenia?- dokuczała Esma i wypuściła konia.
- Ha ha... śmieszne - powiedziałem fochnięty, ale uśmiechnięty.- Mam ochotę na chipsy...
- Ja też...
- Idziemy do mnie się najeść!- powiedziałem stanowczo- I nie, to nie było pytanie. 
***
Oboje walnęliśmy się na łóżko. z szafki nocnej wyciągnąłem ostre Lays'y. Paczka została błyskawicznie opróżniona. Z nerki dziewczyny (takiego PRZEDMIOTU! Nie myślcie sobie...) zadzwonił telefon.
-To Naomi. Muszę wracać. Do zobaczenia!
- Cześć...
Poszedłem się umyć. Zimna woda mnie dodatkowo rozbudziła. Gdy wyszedłem, owinąłem się ręcznikiem od pasa. Ale gdy wyszedłem, na moim łóżku leżała Esmeralda.
- Nie wzięłam kluczy...- zaśmiała się dziewczyna, zamykając oczy.- Chyba przyszłam nie w porę...
- Nie, spoko...- Nagle mój pies zaczął ciągnąć ręcznik, którym byłem zawinięty. Esmeralda nie mogła opanować się od śmiechu, a gdy Avenger porwał mi ręcznik, to myślałem, że ta się udusi z tego śmiechu! Schowałem się do łazienki gdzie się ubrałem. Z sypialni dobiegał donośny śmiech.
-Esmeraldo! Powaga. Poker Face!-śmieszkowałem.- Kim jestem?
- Gi- gi - Gilber- Gilbert!- dziewczyna ledwo powiedziała przez śmiech.
- A tak na serio (nie powiem, że na poważnie bo się nie da) to pamiętasz, że dziś Wigilia?
- O k***a! Faktycznie!
Szybko wskoczyłem w garnitur, a Esma pobiegła po zapasowy klucz do pani Rose.
Gdy czesałem Avengera, Esmeralda przyszła do mnie do pokoju w ślicznej granatowej sukience.
- Gotowa?
- Jeszcze jak!
Poczochrałem psiaka po głowie. Wziąłem Esmeę "na barana" i pogalopowaliśmy do stołówki. Po schodach mój dżokej sprowadził mnie do stępu, ale gdy tylko minąłem ostatni stopień na nowo ruszyłem galopem!
***
Na stołówce zrobiło się tłoczno. Pani Rose powiedziała na początku kilka słów, a potem każdy dostał duży kawał opłatka. Wszyscy składaliśmy sobie życzenia. Na końcu zostawiłem sobie najlepsze... Podszedłem do Esmeraldy.
-Halo? Można?
- Gale! Właśnie Cię szukałam- powiedziała tęczowo włosa dziewczyna.
- Droga wariatko. Na ten czas życzę Ci wszystkiego najlepszego! Wesołych dni, czystych koni i braku Gilberta... Po prostu zostań taka, jaka jesteś.
- Nawzajem... - przytuliła mnie dziewczyna.
Wszyscy usiedliśmy do stołu i zajadaliśmy się barszczem i pierogami. Po wieczerzy, pani Rose obdarowała każdego prezentem. Ja nie wiedzieć czemu dostałem 1 grosz i kąpielówki. Ale nie był to koniec Wigilii, bo czekał nas jeszcze bal! Jakiś D-J puścił walca. Tylko, że nikt nie chciał zacząć więc pobiegłem do dziewczyny z którą spędziłem w akademii najwięcej czasu i poprosiłem ją do tańca. Ona wskoczyła na mnie od przodu. Ja podtrzymywałem ją rękami, a ona swoimi rękami oplotła mi kark. Jej głowa wtulała się w moją... I tak ja tańczyłem, a ona tłumacząc się, że nie potrafi podczepiła się pod moje nogi. Po kilku minutach Walc zmienił się w jakieś disko! Każdy tańczył tak jak by nikogo innego nie było. O 24 godzinie, wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. Ja nadal z Esma siedzieliśmy na dole i jedliśmy pierogi, a gdy te nam się znudziły, dorwaliśmy się do opłatków. Na sali zrobiło się ciemno, jednak świece ratowały sytuacje swoim ciepłym światłem. Wybiła pierwsza w nocy. Stwierdziliśmy, że jeszcze tylko 15 minut i idziemy do pokoi. Podczas rozmowy poruszyliśmy temat mojej dalszej specjalizacji jeździeckiej. Ten kwadrans zamienił się w kolejną godzinę. Gdyby nie baba ze stołówki siedzielibyśmy tam całą noc! Odprowadziłem ją do jej pokoju, a ona wzięła wdech jakby chciała coś powiedzieć.
~ Esmeraldo :3?


Dostajesz 35 punkcików za znakomite wykonanie zadania!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)