piątek, 22 grudnia 2017

Od Naomi C.D Riley

Pokierowałam dziewczynę do pokoju, do którego, swoją drogą, wprowadziły się już obie współlokatorki. Kiedy weszłyśmy, borzoj leżał na fotelu, zawsze robił tak, kiedy szłam gdzieś bez niego, ale na nasz widok od razu podniósł się. Popatrzył nieufnie na nieznaną mu osobę.
- Chodź, Pri! - zagwizdałam lekko. - To Riley, popatrz, nie masz się czego bać.
Chart lekko podbiegł w naszą stronę, dalej uważnie przyglądając się szatynce - choć już z większą odwagą i zaciekawieniem.
- Ojej, jaki uroczy! - skomentowała, powoli gładząc bujną sierść.
- Jest jeszcze młody, no i w sumie mam go dopiero od niedawna, więc na razie kieruje się zasadą "ostrożności nigdy zadość" - wytłumaczyłam. - Ale widocznie mu podpadłaś! - dodałam, widząc, że mój podopieczny oddaje się z przyjemnością drapaniu za uchem.
- No dobrze, ale ja też chciałabym zobaczyć Nilay'a!
- Jasne, został w moim pokoju. Wyjątkowo, zwykle lata za mną, ale tutaj, w akademii, musi czasem zostać sam. - uśmiechnęła się lekko Riley. - Na szczęście, to na tym samym korytarzu, to znaczy całkiem niedaleko.
Skierowałyśmy się do pomieszczenia pod numerkiem 27, skąd już na korytarzu można było usłyszeć głośne krakanie.
- Nilay, przestań! - powiedziała stanowczo dziewczyna. Ironia losu, ptak zaczął skrzeczeć jeszcze głośniej. Dopiero, gdy za plecami szatynki pojawiłam się ja, przestał.
- Jest tak nieufny, jak twój pupil, radzę Ci więc uważać na palce! - zachichotała, po czym przywołała zwierzę. Zanim jednak zdążyło usiąść na jej ramieniu, do pokoju wpadła Esma.
- Chodź, Riley! Pani Rose prosi Cię w sprawie dzierżawy.
- Och, podjęła już decyzję! - zawołała podekscytowana dziewczyna, zupełnie zapominając o zdezorientowanym Nilay'u. - Spotkamy się za godzinę przed główną stajnią, okej?
***
- I co? - zapytałam, widząc Rilly podążającą w moją stronę radosnym krokiem.
- Pozwoliła mi wziąć w dzierżawę Dancing Star'a!
- Super! Co powiesz na pierwszą, próbną przejażdżkę na nim?
- Dobry pomysł - stwierdziła koleżanka. - A ty, kogo weźmiesz? Gdzie jedziemy? Masz w ogóle jakiegoś własnego konia?
- Czy mam? Hmm... Miałam, to znaczy mam, czyli posiadam owego, ale na razie nie do jazdy. Niedawno miał uraz i na jakiś czas został wykluczony z jazdy, a właściwie - zlecono mu tylko wypas na łące. A jako, że akademia posiada łąki raczej do zwykłego wypasu, a nie takie wielkie, "zdrowotne", postanowiłam dać mu wakacje w Holandii - wytłumaczyłam nieskładnie. - Ale oglądam się za jakimś drugim młodziakiem, a na razie jeżdżę na stajennych. Decydujesz się na teren czy ujeżdżalnię?
- Wolałabym na nie wyjeżdżać poza ujeżdżenie, kiedy jeszcze nigdy na nim nie jeździłam.
- Jasne. W takim razie wezmę Mezza, poćwiczymy sobie ujeżdżenie - stwierdziłam. Ustaliłyśmy jeszcze, że spotkamy się za pół godziny przed największą halą i rozeszłyśmy się do odpowiednich boksów. Mezzo, którego stosunkowo często brałam pod trening, rozpoznał mnie i zarżał wesoło.
- Tak, kochany, dzisiaj ze mną!
Przypięłam go między boksami i szybko oczyściłam z brudu. Następnie poszłam do siodlarni po sprzęt, by chwilę później założyć go na konika. Nie zapomniałam oczywiście o owijkach i wytoku. Chwyciłam jeszcze kask oraz długi palcat ujeżdżeniowy i wyszłam z koniem w ręku na dziedziniec. Chwilę później dołączyła do mnie Riley.
- No, no, szybko się uwinęłaś! Jak tak Star? - zagaiłam.
- Wyjątkowo dobrze, jest niezwykle posłuszny. Ale jaki wścibski i żarłoczny, mało brakowało, żeby zeżarł całą paczkę smaczków!
Zanim doszłyśmy do ujeżdżalni, zatrzymała nas pani Rose, oskarżając mnie o uprowadzanie niedoświadczonych jeźdźców i zmuszanie do jazdy, zamiast skupienie się na treningu z młodym. Po długich namawianiach i zaprzeczeniach, że przyjaciółka nie jest aż tak początkująca, udało się namówić kobietę do przepuszczenia nas dalej. Kiedy w końcu znalazłyśmy się na maneżu, od razu wskoczyłyśmy na wierzchowce i niezwłocznie zaczęłyśmy trening. Podczas rozgrzewki cały czas rozmawiałyśmy, potem jednak skupiłyśmy się na jeździe. Wiedząc, jak chodzi Mezzo pod kątem ujeżdżenia, zdecydowałam się na ćwiczenie zgięć, a później namiastki ciągów, którą niedawno wprowadziłam. Dancing Star też świetnie sobie radził - Rilly właściwie jeździła na nim tylko rekreacyjnie, dużo galopowała i przechodziła przez cavaletti. Na koniec, dla rozluźnienia ustawiłam niski szereg gimnastyczny, przez którego obie skakałyśmy. Uśmiechnięte i zadowolone zsunęłyśmy się z koni.
- Świetna jazda, co nie? - zagadnęła dziewczyna.
- Tak, Mezzo dzisiaj był niezwykle posłuszny, a i ty wspaniale sobie radziłaś! - skomentowałam, otwierając przed Gniadym rękę z kawałkiem marchewki.
Szybko uporałyśmy się z oporządzeniem koni po jeździe, raz-dwa i stały w boksach okryte derkami.
Następnie powłóczyłyśmy się jeszcze trochę po stajni, obdarzając ostatkiem smaczków przypadkowe zwierzęta.
- O, dziewczyny, możecie mi pomóc z karmieniem? - zapytał nagle stajenny, którego pojawienia się zresztą zupełnie nie zauważyłyśmy.

Riley? ^^ Nie uważam, żeby to opko było jakoś nadzwyczajnie dobre, no ale ważne, że chociaż jest. Przepraszam, że musiałaś tyle czekać :/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)