sobota, 30 grudnia 2017

Od Will'a C.D Ady

Jeszcze Esmy tu brakowało. Nie dość, że czułem się jak skończony d***l, to jeszcze najpewniej dostanę opieprz, że nie poszedłem z siostrą do właścicielki.
***
Gdy wyszedłem z pokoju z trójką na drzwiach, zobaczyłem Adę - niby nic nie robiła, ale ja już wiedziałem.
-Wszystko słyszałaś?- zapytałem, zapinając granatową bluzę.
-Tak jakby...- Ada uśmiechnęła się ciepło.
-No tak, Esma, jak się drze, to już po całości.- odparłem, szukając wzrokiem swojego psa.- Byłem pewny, że go tu zostawiłem. - podrapałem się w zakłopotaniu po głowie.
-Kogo?
-Psa.- warknąłem, zbiegając na dół, gdzie na dywanie, nasze psy lizały się po nosach.- Kolego, nie zarywaj panien.- uśmiechnąłem się, pokazując zęby.
Chwyciłem dobermana za obrożę, po czym zaprowadziłem go do pokoju, by odpoczął. Do Ady napisałem SMS-a, z pytaniem, czy nie chciałaby jutro wybrać się ze mną w teren. Dziewczyna odpisała mi, że chętnie. Tak więc umówiliśmy się na 10 rano. Rano wstałem całkiem zadowolony, po czym szybko poszedłem na śniadanie, na które były po prostu jakieś kanapki i papryka do przegryzienia. Godzina 9 byłem już w stajni i siodłałem Sabinę, by później dumnie zasiąść na jej nierozgrzanym grzbiecie. Po chwili nadjechała Ada na karym Hanowerze imieniem Blue Sky.
-To gdzie jedziemy?- zapytałem, próbując utworzyć jakiś większy uśmiech. niż do szpiku kości nieszczery i do tego mały jak mrówka.


Ada? Spie******m i tyle, sorry

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)