sobota, 1 grudnia 2018

Od Gai C.D Riley

Zerknęłam na palce dziewczyny, i zachichotałam. Krążyły one wokół kory drzewa, i miejsca, gdzie miała zasiąść. Czyżby sprawdzała, czy nie siądziemy na kolejne mrowisko? Nie chcąc psuć jej zabawy, poczekałam aż sama usiądzie. Gdy już to zrobiła, na jej twarzy malowała się prawdziwa ulga. Uśmiechnęłam się lekko i zrobiłam to samo. Cichutko westchnęłam i spojrzałam na Blancę. Klacz została przywiązana do drzewa, za pomocą uwiązu. Chwała Riley. Gdyby nie to, że miała ze sobą zapasowy uwiąz, musiałabym cały czas trzymać klaczkę, która byłaby pewnie zazdrosna o swoją koleżankę. Kuc fiordzki spokojnie żuł trawę w towarzystwie Meli. Patrząc na nią, dość długą chwilę, wpadłam na pewien pomysł. Może trochę oklepany, ale zabawa o jakiej pomyślałam, była czasami dosyć śmieszna.
- Koleżanko? - zwróciłam się do brunetki, która była zapatrzona w Melindę.
Dziewczyna wręcz natychmiastowo odwróciła głowę w moją stronę, a ja parsknęłam śmiechem.
- No co? Czy nie uważasz, że ta klacz, jest tak piękna, że każdy ogier mógłby się o nią bić?
- Wiesz, nie mówię, że nie jest piękna, ale wpadłam na pewien pomysł. - Odpowiedziałam na pytanie dziewczyny.
Riley szybko podniosła i opuściła brwi. Po tym ruchu zmrużyła oczy, przechyliła głowę, a na jej twarz wkradł się lekki uśmieszek. Odwróciłam głowę, by się nie zaśmiać. Nie powiem, że nie wyglądała śmiesznie. Z tą miną, ruchami jakie wykonywała i ozdobą na głowie…Ale nie ważne.
Zaczęłam tłumaczyć jej zasady gry, którą poznałam kiedyś w Pony Clubie. Polegała ona na robieniu najróżniejszych zadań na koniu. Zazwyczaj za takie konkurencje dostawało się punkty, a później sumowało się je, i sprawdzano kto uzyskał ich najwięcej. Ale jako, że nie miałyśmy żadnych kartek, mogłyśmy po prostu porobić sobie takie śmieszne zadanka.
- Dobra. Mogę się z tobą założyć, że wygram. - Skomentowała Riley.
Wyszczerzyłam zęby w uśmiechu.
- Okej. O co się zakładamy?
- Jeżeli przegram, zabieram cię do kawiarni do Porec. I ja stawiam. Jeżeli za to ty przegrasz, to ty stawiasz. - odparła. - Co ty na to?
Zacisnęłam usta. Stawka była wysoka.
- Powiem ci, że jesteś wymagająca, ale okej. Zgadzam się.
I tak się zaczęła nasza zabawa. Zaproponowałam brunetce, by to ona zaczęła. I już wtedy przekonałam się, że ta gra dobrze dla mnie nie wyjdzie. Pierwsze zadanie, jak wiadomo, było dla mnie. Na czym polegało? Wsiąść na oklep na konia, zrobić młynek i wjechać tyłem do jeziorka. Od razu zaczęłam błagać ją o coś innego, gdyż nie chciałam znowu się moczyć. Brunetka została jednak nie ugięta, a zamiast odpowiedzieć ”Oj, no dobrze, to bez tego jeziora”, zaczęła się śmiać.
Co mogłam zrobić? Zdjęłam Mount Blanc siodło angielskie i czaprak, odwiązałam ją i wykonałam zadanie. Oczywiście, nie odbyło się bez drobnych wpadek. Gdy wjeżdżałyśmy do jeziora, klacz nieco zdezorientowana, zrobiła przed wejściem dwie wolty. Mimo, że z trudem, to udało nam się. Z wyjściem było o wiele łatwiej. Już po kilku sekundach w wodzie, Blanca uznała, że pora kończyć tę zabawę i wyjechała z jeziora szybkim kłusem. Ja, oczywiście nie spodziewałam się tego i spadłam. Na szczęście klacz nie uciekła, a jedyne co się stało, to to, że byłam cała mokra. Calusieńka. Od stóp do głów. Drugi raz. Gdy stanęłam z powrotem na trawie, ujrzałam Riley trzymającą klacz i okropnie się śmiejącą.
- Riley! Teraz ty. Oczywiście zadanie zaliczone, prawda? - spytałam się, a dziewczyna tylko kiwnęła głową. - Dobra, odwiązuj Melindę i podchodź tu do mnie.
Przejęłam od koleżanki wodze i patrzyłam jak podchodzi do swojej klaczy i odwiązuje klacz Zadanie miałam w głowie już od początku, nie było ani mega proste, ani mega trudne. Gdy dziewczyna odwiązała klacz, i podprowadziła ją do mnie, złapałam za plecione wodze.
- Wsiadaj na nią. - nakazałam, a gdy dziewczyna zrobiła to, wytłumaczyłam jej o co chodzi w jej zadaniu – Okej, po pierwsze, radze ci zdjąć buty, bo nie chcesz mieć brudnego siodła, prawda?
Ścisnęłam przemoczoną bluzkę. Riley uniosła brwi, zdjęła buty i rzuciła je do mnie tak, że trafiły mnie w brzuch.
- Wielkie dzięki! Dobra. Musisz zrobisz młynek, i usiąść w siodle po turecku. I musisz wytrzymać tak jak najdłużej.
Dziewczyna wystawiła język, a po chwili z jej ust wyleciało słowo ”Łatwizna”. Patrząc na nią, ja również uznałam, że to rzeczywiście była łatwizna. Oj, Gaia, Gaia! Trzeba było wymyślić coś trudniejszego. Gdy brunetka wykonała mój ulubiony młynek, usiadła po turecku w siodle, a ja zaczęłam liczyć sekundy. Pierwsza, druga, trzecia, czwarta, piąta...Jeszcze trochę sobie tak policzyłam. Chwilę później dziewczyna usiadła normalnie, a później zsiadła z klaczy. Ja natomiast puściłam wodze i zmarszczyłam brwi.
- Będę musiała wymyślić ci coś trudniejszego.

<Riley? Pierwsza klasa to to nie jest, ale weny brak :v>

731 słów – 3 punkty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)