czwartek, 21 grudnia 2017

Od Leny C.D Lucy

Szłam akurat do pokoju, kiedy poczułam, że ktoś szturcha moje ramię. Już miałam zwrócić mu uwagę, że narusza moją tykalność (czego nie znoszę), kiedy zauważyłam, że owa osoba nie ma w ogóle humoru.
- Przepraszam - rzekła cicho, jakby bała się, że ją zjem czy coś.
- Nic nie szkodzi - odparłam weselszym głosem.
Nagle zapragnęłam podnieść dziewczynę na duchu.
- Coś się stało?
- Nie nic - dziewczyna odpowiedziała i odeszła w kierunku schodów.
Zachodziłam w głowę, o co jej mogło chodzić. Wyglądała na mocno przybitą.
- Miała na sobie strój jeździecki. Pewnie po prostu śpieszyła się na jazdę, a ja jak wariat jej przeszkodziłam - wytłumaczyłam sobie owo zajście w myślach i zniknęłam w czeluściach swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i wzięłam swój laptop. Weszłam w przeglądarkę i zaczęłam szukać jakichś ogłoszeń o sprzedaży konia - przezorny zawsze ubezpieczony. Gdy latałam od strony do strony, od ogłoszenia do ogłoszenia, usłyszałam łomot dochodzący ze schodów. Wyszłam ze swojego pokoju i ujrzałam leżącą przy schodach dziewczynę, na którą natknęłam się wcześniej. Widocznie musiała się potknąć o stopień. Podeszłam do niej, zastanawiając się, jak tym razem zareaguje.
- Nic ci nie jest? - zapytałam, schylając się do niej i wyciągając rękę, żeby pomóc jej wstać. Szybko obejrzałam dziewczynę pod względem obrażeń. Niczego nie zauważając, odetchnęłam z ulgą.

<Lucy? Ja jestem odważna>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)