czwartek, 18 stycznia 2018

Od Ady C.D Dagoberta

Wsiadłam na Red Royal - a Dago na Hollywooda. Ruszyliśmy kłusem w stronę szopy, gdzie to zostawiliśmy siodła (no i czapraki).
Gdy tylko dotarliśmy na miejsce, zabraliśmy się za wkładanie na konie czapraków, i rzecz jasna siodeł. Gdy tylko skończyłam siodłać Royal, skierowałam się w stronę Holly'ego, po czym pogłaskałam go po czole, mówiąc:
- Dzięki, mały, byłeś bardzo dzielny. - uśmiechnęłam się w stronę wałacha.
***
- Gdzie wyście się podziewali?! - skrzyczała nas pani Rose, od razu, gdy wyszliśmy ze stajni.
- No... My... - zaczęłam. - Oboje pojechaliśmy w teren, ale na plaży dorwała nas burza i... musieliśmy się schować...
- Burza minęła już dawno temu!
- Po burzy jeździliśmy po lesie, aby konie wyładowały energię. Po drodze spotkaliśmy faceta, który potrzebował pomocy, rdza nie chciała zejść z wideł. Poleciliśmy mu dobry sposób, chociaż rozmowa zajęła sporo czasu.
Przyznam, że sprytnie to wymyślił... Rose odeszła bez słów - machnęła tylko ręką.
Gdy odeszła znacząco daleko, zaśmiałam się, a Dago uśmiechnął się zwycięsko.
Tryumf jednak nie trwał zbyt długo - tuż przed akademikiem zastaliśmy kilka osób, zadających masę pytań. Byli tam między innymi Riley, Bellamy, Will, Oriane, Gale, Esma i Naomi.
- Gdzie byliście? - usłyszałam pytanie Naomi.
- Martwiłam się... - dodała Riley.
- Jesteście cali? - zapytał Bellamy.
- Co wy tam tak długo robiliście? - zapytała Esma (z tym swoim chytrym uśmieszkiem...).
- Nie jest wam zimno? - zapytał William.
- Jesteście głodni? - dopytała Oriane.
Gale tylko się przyglądał i z zaciekawieniem czekał na odpowiedź.

Dago?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)