Mocne zacisnęłam dłonie na flanelowej pościeli, po czym krzyknęłam, gdyż Gale chwycił mnie pod plecami. Następnie uniósł do pionu, nieco zwalniając swoje pchnięcia, jednakże szybko powrócił do dawnego tempa, przez co musiałam trochę przytrzymać się gołych ramion bruneta, tym razem nie wbijając paznokci w jego rozgrzane ramie, a jedynie zaplatając ręce na jego karku. Skrzywiłam się lekko, patrząc w oczy Gale'a, który, gdy tylko wyczuł, że na niego patrzę, wbił się w moje wymaltretowane usta niczym wampir w ciało swojej nowej ofiary. Usiłowałam nie ugryźć penetrującego moje usta języka i z trudem powstrzymywałam się od zaciśnięcia szczenek. Gdy wreszcie złapałam oddech, mój chłopak znów postanowił trochę pozmieniać, więc usiadł ma fotelu, który stał w wynajmowanym pokoju. Usiadłam przodem do bruneta, po czym znów to on zaczął odwalać całą robotę, a przy okazji miał kontrolę nade mną - trzymał mnie w biodrach.
Niespodziewanie na twarzy Gale'a pojawił się grymas, tylko do końca nie było pewne czego - bólu czy przyjemności? Mój ukochany chwycił mnie za pośladek, po czym nadgryzł moje ucho, na co uśmiechnęłam się zadziornie.
***
Ranek był cudowny! Ptaki siedziały na ośnieżonych konarach drzew, drobne promyki słońca wpadały przez żaluzje, a ja leżałam na Gale'u, z twarzą przyklejoną do jego pachnącej szyi.
-Cześć.- ziewnęłam, szeptając mu do ucha.
Chwilę później chwyciłam swój smartfon, po czym wykręciłam numer Naomi, wiedząc, że dziewczyna jest od świtu na nogach.
~No hej, co u Ciebie? ~ zapytałam, gdy odebrała mi jeszcze zaspana przyjaciółka.
~Jest okej. Smutno bez ciebie w pokoju, nikt dotąd nie rozwalił wazonu.~Naomi zaśmiała się do słuchawki. ~ Byłam u koni, mają się dobrze, wypuszczę je później na padok. Gadaj, jak tam jest!~krzyknęła nagle, jakby przypominając sobie o moim wyjeździe.
~Jest ładnie, choć wczoraj wieczór przesiedzieliśmy w pokoju.~również się zaśmiałam, nagle zauważając, że telefon się wyładował.
Zaklęłam, zdejmując z podłogi bacik, który schowałam do walizki. Chwilę później znalazłam w kieszeni ładowarkę. Podłączyłam kabelek do telefonu, po czym drugi koniec dałam do gniazdka. Odrobinę zmartwiłam się, przypominając sobie o moich koniach, zwłaszcza o małym Zombie, który jeszcze niewiele wiedział o Akademii, chociaż ścieżki miał opanowane do perfekcji, mimo tego, że jest od stosunkowo niedawna na terenach Akademii. Przeglądałam powoli telefon, by po chwili natknąć się na post ze strony Akademii.
"Przykry komunikat: Koń prywatny uległ wypadkowi, po tym, jak Bridget S. otworzyła boks zwierzęcia. Auto przejeżdżające przez Akademię na szczęście niegroźnie potrąciło konia. Ogier ma parę zadrapań, jest pod opieką weterynarzy."
-Gale! Obudź się!- jęknęłam, znów dzwoniąc do Naomi.
~Nie teraz Esma, Dracule potrąciło.- Naomi cich powiedziała, rozłączając się.
-Co jest?- brunet przetarł zaspane oczy, po czym spojrzał na mnie.
-Nic. Idę na dół.- szybko odrzekłam, wychodząc z pokoju.
Postanowiłam dostać się do kuchni, by zrobić cokolwiek do jedzenia. Gale w tym momencie wszedł do małej, drewnianej kuchni.
Gale? Słabiutko, wiem :<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)