poniedziałek, 29 stycznia 2018

Od Esmeraldy C.D Naomi - zakup Toothlessa

-Czy kreatywne? Na pewno. Szalone, tak sobie, bo mam zamiar pojechać i kupić konia fryzyjskiego.- uśmiechnęłam się niewinnie, a w moim oku pojawił się subtelny błysk, oświadczający moją gotowość do wyjazdu.- Oczywiście zabieram Cię ze sobą, żeby nie było.- uśmiechnęłam się, chwytając blondynkę za dłoń.- Bo nie odmówisz sobie możliwości rozglądnięcia się po kolejnej stajni ujeżdzeniowej, nieprawdaż? - zaśmiałam się, chowając zziębnięte dłonie do kieszeni mojej puchowej kurtki.
-Oj, chyba nie znajdę czasu...- dziewczyna odparła speszona, lecz po chwili uśmiechnęła się szeroko.- No jasne, że pojadę!
***
Do małej torby podróżnej zapakowałyśmy najpotrzebniejsze rzeczy. Dzwoniłam do stadniny, w której miałam zamiar dokonać zakupu konia, a ci potwierdzili jedynie, że wcześniej odwiedzamy przeze mnie ogierek jest nadal dostępny. Prócz odpowiedzi otrzymałam jeszcze wiadomość o tym, iż inny ogierek, którego bardzo chciałam zakupić, powrócił do stadniny, gdyż jak to wdzięcznie określiła była właścicielka "nie nadawał się do bycia koniem zaprzęgowym".
W każdym bądź razie, postanowiłyśmy nie zabierać przyczepy, gdyż konia najpierw musiałam porządnie obejrzeć, umówić na wizytę u weterynarza, gdyż oczywiście widziałam go  tylko w bazie danych, do której skusił mnie jego ojciec.
-Esmuś, wzięłaś krakersy?- Naomi zaczęła przekopywać torbę, w której miały być krakersy.
-Wzięłam, chyba w bocznej kieszeni.- powiedziałam, wskazując na kieszeń.
-Okej, jest. - Naomi z gracją wyciągnęła foliową torbę, a później z gracją ją upuściła, następnie mam nadzieje przypadkiem przygniotła ją butem. - Motyla noga.- szybko podniosła pozostałości po krakersach, jednak ja nie zwróciłam uwagi na okruchy pałętające sie po samochodzie, a na "przekleństwo", które padło z ust przyjaciółki.
-Co? - zaśmiałam się, prawie uderzając głową w klakson przez niespodziewany napad śmiechu.
-No motyla noga.- Naomi powiedziała z całkiem poważną miną, jednak tego nie udało jej się utrzymać i również zaśmiała się. Próbując jakoś zatrzymać wydawane przez siebie dźwięki, zatkała sobie buzie dłońmi, jednak to nie pomogło i wysypała na siebie krakersy.
-Ku**a.- syknęła, otrzepując się z połamanych ciastek.
-O tak lepiej!- krzyknęłam, śmiejąc się.- Posłuchajmy czegoś. Włącz z mojego telefonu "Ulubione".- nakazałam Naosi, która po chwili włączyła muzykę.
Nim się spostrzegłyśmy, znajdowałyśmy się w centrum całkiem zadbanej stadninie koni Fryzyjskich, gdzie po obu stronach korytarza stały wypielęgnowane konie. Po prawej, w boksach stały klacze ze źrebakami, a po lewej wałachy. Dość szybko znalazłam tabliczkę z imieniem Lolipop i zagadnęłam do boksu, w którym tarzał się mały ogierek.
-Naoś, chodź...- uśmiechnęłam się i wyciągnęłam rękę do konika, jednak surowy kobiecy głos przeszkodził mi.
-Proszę nie dotykać! - warknęła groźnie blondowłosa kobieta w podeszłym wieku.
-Pani Williams? Esmeralda, miałam przyjechać obejrzeć konia.- uśmiechnęłam się przyjaźnie, ściskając z lekka pomarszczoną dłoń kobiety.
-O tak, przypominam sobie. A ta panna?- kobieta łypnęła niepewnie na uśmiechniętą Naosię.
-Przyjaciółka.- rozpromieniłam się lekko. - Pomoże mi z wyborem konia, ma dobre oko.
-A więc dobrze, widzę, że znalazła już panna drogę do stajni oraz Lolipopa. - Blondowlosa dama skinęła lekko głową, odzywając zasuwę i otwierając boks.
Konik był bardzo przyzwoicie zbudowany, jednak nie ukłuło mnie w sercu na jego widok, a jedynie poczułam mrowienie w palcach, najpewniej przez odmrożenie.
-Bardziej chyba interesuje mnie ten drugi konik, ten ma dość słabą ramę, jak dla mnie, nie Naoś? - Naomka popatrzyła na mnie zdziwiona, lecz po chwili przyznała mi rację, choć wiedziałam, że nie gustuje w Fryzyjczykach.
-Proszę, to jest Toothless.- właścicielka otworzyła kolejny boks, no i tu złapało mnie za serducho całkowicie.- Ma 5 miesięcy, przebywa ciągle z matką, ale obecnie klacz jest na jeździe. Ojciec to Folkert 353, więc Toothless ma zapewnione dobre geny, gdyż i klacz ma porządny i sprężysty ruch. Charakterem jest koniem idealnym,  choć płochliwym.- Kobieta nagle się zatrzymała i spojrzała na mnie z ukosa. - Nie sądzę, by został koniem ujeżdżeniowym, jeśli panna o tym myśli, jednak będzie dość drogi, raczej nie na panny kieszeń.
Nie odpowiedziałam na uwagę, a jedynie weszłam ostrożnie do boksu i klęknęłam.
-Ma ładne nogi. Ogólnie ciekawa rama. Ładny profil, bardzo mi się podoba. - oceniłam, przytrzymując pysk źrebaka. -Proszę go mi zapisać, przyjadę za tydzień.- uśmiechnęłam się przyjaźnie, po czym pożegnałam się ładnie i wraz z Naosią odeszłyśmy w stronę auta, jednak gdy zobaczyłam na podłodze wysypane krakersy, pchnęłam przyjaciółkę łokciem w bok, a ta otrząsając się, zapytała:
-Ma pani odkurzacz?

Naomiś? ❤

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)