poniedziałek, 1 stycznia 2018

Od Esmeraldy C.D Gale'a

Kocham podpuszczać ludzi. Pobiegłam do Draculi, któremu dopięłam jeszcze popręg i wyprowadziłam go. Po kilku minutach pojawił się również Gale na Miriam, ja też wsiadłam na konia i ruszyliśmy na ujeżdżalnie, gdzie kilkanaście minut wcześniej przygotowałam parę przeszkód, które wysokością nie przekraczały 80 centymetrów. Zrobiliśmy rozgrzewkę i rozgalopowaliśmy konie, które po kilku minutach galopu, nie chciały przechodzić w niższe chody. Miałam tylko nadzieję, że nie zrobię nic głupiego, tak jak ostatnim razem, gdy ustawiłam 150 centymetrów i chciałam skoczyć, ale zapomniałam, że nie założyłam ochraniaczy.
-Dobra, pierwsza przeszkoda ładnie.- oceniłam, gdy Gale próbował zwolnić klaczkę do kłusa.-Jak ty ją chcesz zwolnić, jak ją dźgasz piętami, pięty na zewnątrz.-powiedziałam.- To teraz ten szereg. Prosto najeżdżasz, hop.- krzyknęłam z konia, po czym widząc, że klacz odmówiła, zaczęłam wywód.- Wiesz, dlaczego nie skoczyła? Obejrzałeś się i przekręciłeś rękę, nie skupiłeś się.- powiedziałam, dojeżdżając do chłopaka.- Patrz, wodza na kontakt, zbierz jeszcze wodze, będzie łatwiej.
-Nie łatwo mi się skupić przy Tobie.- chłopak puścił mi oczko, po czym pocałował mnie w policzek. Uśmiechnęłam się słodko, potarłam miejsce, które przed chwilą zostało ucałowane przez chłopaka i spaliłam cegłę. Nie wiedziałam, że tak prosta rzecz, mogłaby być tak zawstydzająca...dla mnie!
-Patrz, pięty na zewnątrz, wodze zebrane i na kontakcie.- krzyknęłam, podnosząc pupę z siodła. Ogier łatwo pokonał dwie przeszkody, po czym usiadłam mocniej w siodło i ściągnęłam wodze, by dać sygnał do zwolnienia. Później występowaliśmy konie i odstawiliśmy je do boksów. Pogratulowałam dobrej pracy mojemu drogiemu konikowi, całując jego chrapy, dałam mu także smaczki i wieczorną porcję paszy.
***
Odsłoniłam żaluzje, po czym podrapałam swoją kotkę po brzuchu. Nie wiedzieć czemu, gryzło mnie sumienie i byłam mocno przygnębiona, choć gdy moje przyjaciółki obudziły się, wszystkie smutki poszły się walić. Wraz z nimi zeszłam na śniadanie, ubrana w zielony sweter i żółte bryczesy, na to oczywiście czarna puchowa kurtka i czapka - zrezygnowałam z makijażu, nałożyłam jedynie pomadkę nawilżającą na usta i krem na twarz. Na śniadanie była jajecznica i herbata zielona lub czarna, wybrałam zieloną. Zasiedliśmy przy 10-osobowym stole, obok mnie po lewej siedział Gale, za to po prawej Naomi. Dość długo przeżuwałam jajecznicę, podczas gdy z talerza Gale'a zniknęło już wszystko, a sam chłopak popijał herbatę z sokiem malinowym.
-Za 5 minut w prywatnych.- uśmiechnęłam się zadziornie, wstając od stołu.
Swoje naczynia odłożyłam do zmywania, po czym biegiem ruszyłam do stajni, by osiodłać wcześniej wyczyszczonego konia. Gdy zakładałam Karoszowi siodło, do stajni wszedł chłopak.
-Osiodłałem już Miriam.- oznajmił, podchodząc do boksu.
-To dobrze, bierz.- wcisnęłam w dłoń bruneta wodze Karosza, a sama wyszłam z boksu.- Dociągnij jeszcze popręg, gdzie Miriam?- zapytałam.
-Stoi w boksie zabezpieczona.- odparł, wyprowadzając konia z boksu.
Po chwili siedzieliśmy już na koniach. Dracula oczywiście testował bruneta i dwa razy byłby go zrzucił. Miriam miała pokłady energii, więc trzymając jej energię na wodzy, usiłowałam ją zebrać.
-Czujesz różnicę?- zapytałam, wiedząc niewyraźną minę chłopaka.
-On jest strasznie...no nie wiem. Ma coś innego niż Miriam i inne konie.
-Ma petardę w tyłku, po prostu. Skoczysz nim jakieś metrówki?- zapytałam, podwyższając belkę.- Jakby Ci wariował, plecy do tyłu, nie ciągnij za wodze, bo się wkurzy i wierzgnie. - poradziłam.
Ogier od razu wypalił galopem, z chłopakiem na grzbiecie przeskoczył, jednak zaraz po przeszkodzie zaczął wyrzucać nogi na boki (Esma nie pamięta jak to się nazywaa, argh), czyli rzecz, którą tak długo ćwiczyliśmy, byłam niezmiernie dumna, że mój konik zapami3tał ten krok ujeżdżeniowy. Zdziwiony chłopak ściągnął wodze, na szczęście Divine zatrzymał się i nie wariował za bardzo przy następnych skokach. Jeszcze chwilę poćwiczyliśmy, po czym konie zostały wypuszczone do karuzeli. Gdy dostałam się wreszcie pod drzwi pokoju, szukałam kluczy oczywiście, jednakże nie było śladu po nich w mojej torbie. Zawiedziona musiałam znaleźć swój telefon i tyrknąć do którejś z pozostałych lokatorek, niestety żadna nie odebrała. Sytuacja była jednak dość zabawna.
-Gale, mogę przesiedzieć u Ciebie z 20 minut? Kluczy zapomniałam. XD- wysłałam chłopakami messa.
-Oke zapraszam xd- odpisał mi szybko.
Swe kroki skierowałam w stronę pokoju mężczyzny. Byłam ciepło ubrana i miałam przy sobie torbę z przebraniem na zajęcia taneczne, na całe szczęście. Po chwili na mojego Mircosofta dostałam powiadomienie o przesunięciu treningu. Szybko się ubrałam i wyszłam z pokoju, a za mną Gale.
-Gdzie idziesz? - Gale zapytał, idąc za mną.
-Na trening tańca, przesunęli go o całe 60 minut.- powiedziałam, wsiadając do autobusu.- Chodź ze mną.- w ostatniej chwili wciągnęłam bruneta do pojazdu.
Przystanki mijały nam na rozmowie, szczerze to nasze wypowiedzi dotyczyły tego, po co jedziemy do Studia Tańca w środku zimy. Po 10 przystankach wysiedliśmy, a przed nami zobaczyliśmy budynek, z trzy razy mniejszy od Akademii, ale to tylko Studio Tańca - dwie sale do występów, dwie sale do ćwiczeń, dwie przebieralnie i dwie łazienki. Czym prędzej weszliśmy do środka, gdzie najpierw zgłosiliśmy się do recepcji, co za tym idzie - w kolejce staliśmy 15 minut. Beżowym korytarzem doszliśmy do damskiej przebieralni, gdzie już zmieniały strój moje "koleżanki". Gdy tylko znalazłam moją szafkę, to zdjęłam kurtkę, bluzę, koszulkę i buty, po czym machnęłam do Gale'a, by się odwrócił. Upewniając się, że chłopak się odwrócił, zdjęłam również biustonosz, na którego miejsce założyłam stanik sportowy. Strojem, w jaki trzeba się było przebrać, był taki fraczek jak do pływania, jedynie z frędzlami na piersiach i biodrach. Pobiegłam do Gale'a i zabrałam go na salę, gdzie trenerka już rozgrzewała się z paroma dziewczętami.
-Dobry.- rzuciłam, kładąc torbę na ławce obok Gale'a.
Po kilkuminutowej rozgrzewce zaczęłyśmy ćwiczyć układ na sucho - bez podkładu muzycznego. Dzięki kochanemu Gale'owi ciągle się śmiałam, nie było wyjścia - trenerka nie wytrzymała i go wyprosiła, jednak ja po chwili uprosiłam ją, by pozwoliła mu zostać, na szczęście się zgodziła. Po partii "solowej" zaproszono chłopaków, którzy mieli z nami odtańczyć tango, a później części nowoczesne. Gdy podszedł do mnie wysoki blondyn, widziałam, jak Gale niemal pęka z zazdrości i zbiera pięści, żeby mu przyłożyć. Puszczono muzykę, a ja już na samym początku nadepnęłam blondynowi na nogę szpilką, aż tak, że nie mógł dalej tańczyć. Oczywiście trenerka, szukając dla mnie partnera, poprosiła bruneta, który od dłuższej chwili patrzył na nią błagalnym wzrokiem. Gale wstał i podszedł do mnie, jedną rękę kładąc mi na talii, a drugą...no właśnie, drugą zaczął ściskać mój prawy pośladek.


Gale? ❤  8)))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)