niedziela, 7 stycznia 2018

Od Gale'a C.D Esmeraldy - Nowy Rok, bal

Słowa 1796. Opowiadanie bardzo ciekawe związane z tematem, równocześnie zabawne.


Byłem taki wściekły, że miałem ochotę go zabić! Podszedłem do ściany, którą zacząłem okładać pięściami. Esmeralda podeszła do mnie kładąc swoje dłonie na moich ramionach. Gdy tylko poczułem jej dotyk zrobiło mi się lepiej… Dziewczyna zauważyła rany na dłoniach spowodowane uderzaniem o tynk i pocałowała je. Razem z dziewczyną wsiadłem do mojego auta, by pojechać na zakupy związane z sylwestrem. Aby dojechać do galerii musieliśmy przejechać przez autostradę. Ta była pusta, a gdy tylko zauważyłem puste pasy ciągnące się po horyzont, złość wróciła i postanowiłem się wyżyć na pedale pod moją nogą. Kiedy Esmeralda poczuła, że przez prędkość jest wciskana w fotel spojrzała wystraszona na mnie i na licznik, który był już powyżej 200km/h i nie przestawał rosnąć! Zgrzytałem zębami i marszczyłem brwi.
-Gale?- zapytała podenerwowana dziewczyna.- GALE!- Wrzasnęła widząc, że nie zwracam na nią uwagi. – GALE WOSTER! MASZ NATYCHMIOAST ZATRZYMAĆ TO PIE*****E AUTO!!!- Zacząłem powoli zdejmować pedał z gazu i zjechałem na pobocze. Zaciągnąłem ręczny po czym wysiadłem z auta trzaskając drzwiami. Esma wysiadła za mną. Stojąc na trawie rękami złapałem się za głowę. Udami oparłem się o maskę samochodu, a Esmeralda stanęła przede mną.
- Co się stało?- zapytała unosząc brew.
- Jak ten gnojek mógł… - powiedziałem z żalem.- W ogóle nie mogę sobie wyobrazić co mu strzeliło do głowy!
- Wszystko stało się tamtego feralnego wieczoru kiedy Thomas wrócił z jednego z rajdów motocyklowych… Mieliśmy razem pokój… - W oku dziewczyny zaczęła się kręcić łza.- On był silniejszy… Przywiązał mnie do łóżka i… - Esma nie była w stanie dokończyć bo zaczęła płakać. Dopiero wtedy zrozumiałem, że wcześniej zachowałem się jak idiota, więc teraz to chciałem to naprawić. Podszedłem do nastolatki i mocno ją przytuliłem. Eska była tak roztrzęsiona, że nadal płakała mi w ramię i powiedziałem jej, że nie obchodzi mnie czy jest dziewicą czy nie… Bez względu na wszystko będę ją kochał. Gładziłem jej włosy dłonią. – A ty?
- Co ja?- Zapytałem podnosząc knociki ust.
- Miałeś jakąś dziwną przygodę?
- Wiesz… Kiedyś miałem dziewczynę, w której byłem zakochany. Jej rodzice wyjechali na weekend, więc zaprosiła mnie do siebie… Jednak, gdy byliśmy w trakcie namiętnych chwil ona dostała jakiegoś ataku… Spanikowałem. Nie wiedziałem co zrobić. Dopiero po jej śmierci domyśliłem się, że musiałem zadzwonić po karetkę, ale było za późno… Od tamtej pory nigdy nie zawiodłem żadnej dziewczyny i każdej chciałem pomagać. Nienawidzę tych którzy robią coś co szkodzi kobietom.
Gdy dojechaliśmy, na naszych twarzach znów zagościł uśmiech. Wchodząc do wielkiej galerii chwyciłem Eskę za rękę i splotłem nasze palce. Dziewczyna spojrzała na mnie zarumieniona. Nastolatka bardzo dobrze wiedziała gdzie znajdziemy jakiś fajny strój na sylwestra więc zaciągnęła mnie do jednego ze sklepów, w którym leciała jakaś melodia. Stałem niedaleko Eski, która szukała dla mnie spodni. Jeśli tylko się schylała moje oczy wbijały się w jej pośladki, a na mojej twarzy pojawiał się szczery przebiegły, uśmiech. Jakaś młoda ekspedientka (która miała na oko 18 lat) cały czas do mnie podchodziła pytając czy nie potrzebuję pomocy, aż w końcu zaczęła komplementować moją osobę. Esmeralda widząc to co się dzieje niezwłocznie do mnie podbiegła i powiedziała:
- Niech pani się w końcu odczepi.- kiedy nastolatka odeszła Eska syknęła.- Ździra…- powiedziała oglądając się za nią i wciskając mi w ręce czarne spodnie, które chwilę później okazały się na mnie dobre. Następnie pomaszerowaliśmy na dział z męskimi koszulami. Esmeralda kazała mi się zatrzymać, po czym twarzą w moją stronę odeszła do tyłu na kilka kroków i zmierzyła mnie wzrokiem. Zaczęliśmy szukać jakiejś flanelowej, jedno kolorowej koszuli w czarną kratę. Esma rozmyślała nad jej dominującym kolorem… Stwierdziła, że trzeba szukać czerwonej. I taką też znaleźliśmy. Wracając przechodziliśmy obok sklepu z damską bielizną. Na wystawie był manekin w wyzywającym sexy stroju. Na kilka sekund wbiłem w niego swój wzrok myśląc jak wyglądałaby w nim moja towarzyszka… Te nieczyste myśli rozwiał mi jej głos:
- Gale? Mogłabym kupić sobie kilka niezbędnych kosmetyków?
- Tak.- powiedziałem po czym w dłoń wsadziłem jej 200 kun (to obecna waluta na Chorwacji jeśli ktoś nie wie XD).
***
W swoim pokoju zacząłem ubierać spodnie, które dodatkowo ozdobiłem brązowym paskiem. Czerny podkoszulek nałożyłem pod bluzo-koszulę w kratkę. Tuż przed zejściem na wielką salę przeczesałem włosy i umyłem zęby. Buty jak buty, niestety musiałem ubrać eleganckie… Szybko zszedłem po schodach. Przy wejściu na salę zrobiło się tłoczno. Co jakiś czas wyskakiwałem w górę żeby muc w tłumie dojrzeć Esmeraldę. Po kilku minutach wszyscy weszli, ale ja czekałem przed wejściem na moją księżniczkę. Po piętnastu minutach zaczęło mi się nudzić i gdy już całkiem straciłem nadzieję, że ta przyjdzie usłyszałem dźwięk obcasów uderzających o schody! Obróciłem się twarzą w stronę źródła owego stukania i ujrzałem… Dziewczynę, która miała śliczną sukienkę wyglądającą jakby się składała z dwóch części: białego koronkowego podkoszulka z dekoltem. Spódnica wchodziła w kolor pomiędzy łososiowym, a różowym, na talii Esmy była przepasana jakby wstęgą, która była koloru niższego elementu i łączyła górną i dolną część sukienki. Jej włosy były rozpuszczone i lekko kręcone, trzy pasemka włosów z obu stron jej głowy zostały pociągnięte do tyłu, a następnie wszystkie sześć zostały splecione w ślicznego długiego luźnego warkocza. Makijaż dziewczyny wyglądał następująco: na górnej powiece cień zmieniał kolory z białego na różowy, a później znów na pierwszy kolor cienia i w konsekwencji na beżowo-miedziany. Całość delikatnego makijażu podkreśliła kocia kreska ciągnąca się od kącika oka po centymetr za nie. Dolna powieka była pokryta idealnie dopasowanym kolorystycznie do sukienki cekinowym brokatem. Jej usta były mocno bordowe tak samo jak paznokcie. Szpilki zasłaniały stopę dziewczyny aż nad kostkę. Ogólnie buty były pokryte diamencikami w kolorze spódnicy… W jej ręku bujała się włochata mało torebka w odcieniu takim jak miały jej szpilki.
- Bijcie pokłony przed księżniczką Esmeraldą!- krzyknąłem głosem rycerza. Dziewczyna gdy już zeszła ze schodów ukłoniła się jak na królową przystało. Wziąłem jej rękę pod moje ramię i ruszyliśmy w stronę sali balowej, z której dobiegała muzyka. Otwierając drzwi nasz wzrok przykuł „Szwedzki stół” na którym leżało wiele ciast, owoców, cukierków i… FONTANNY Z PŁYNNĄ CZEKOLADĄ!!! Kiedy ruszyliśmy dzikim cwałem w stronę pokusy za ręce złapali nas inni uczestnicy imprezy wciągając nas do zabawy w ciuciubabkę. Ja poszedłem na pierwszy ogień. Zasłonięto mi oczy chustą, a następnie zaczęto mną kręcić. Chodziłem jak pijany po całym pomieszczeniu próbując złapać kogokolwiek. Jako pierwszą złapałem Oriane, później Will’a i resztę. Myślałem, że została tylko Eska, więc zacząłem szybszym krokiem chodzić po pomieszczeniu. W końcu kogoś złapałem! Myśląc, że to Esma złapałem kobietę za pośladki, która zdjęła mi opaskę z twarzy. Okazało się iż nie macam swojej dziewczyny tylko… Panią ROSE?! Na jej widok zbladłem. Esma podeszła do mnie i odciągnęła mnie od kobiety. Po czym pocałowała mój policzek zostawiając ślad szminki. Z racji tego, że przed chwilą to ja byłem szukającym to w tej rundzie mogłem wybrać następcę. Ciu-ciu babką została Esmeralda. Dziewczyna chodziła pochylona z wystawionymi rękami przed siebie. Kilka razy nawet weszła w słup! Jednak wyłapała wszystkich. Nie, jednak nie. Zostałem jeszcze ja. Kiedy dziewczyna szła w stronę stołów ciągle pochylona, klepnąłem ją w pośladek i tak w koło Macieju. Dziewczyna była już zmęczona tym całym szukaniem więc postanowiłem jej ułatwić zadanie. Kiedy Eska stanęła na chwilę by pomyśleć ja dwa razy dotknąłem jej ramię palcem, kiedy ta się obróciła idealnie wpadła w moje ramiona, a przy okazji pocałowała mnie. Zaczęła się gra w krzesła, która polega na chodzeniu dookoła ustawionych w kręgu krzeseł. Podczas gdy grała muzyka chodziliśmy wokół nich, a gdy ta ucichła każdy musiał zająć miejsce co nie było takie proste bo co kolejkę jedno krzesło odejmowano tak żeby zawsze było o jednego człowieka więcej niż mebli. W ostatecznym pojedynku zmierzyła się Eska i Lena. Esma była bardzo skoncentrowana na krześle zaś Lena co chwila na mnie spoglądała, a skoro była to moja znajoma to puściłem jej oczko. W tym samym czasie muzyka ucichła i Esmeralda usiadła krzyczała z radości. Następną okazały się być planszówki. Ja i Esmeralda podeszliśmy do stolika z grami jako pierwsi i wybraliśmy Monopoli. Wracając zaczęliśmy się dziko śmiać. Nasi przyjaciele zaczęli coś podejrzewać, a kiedy położyliśmy ową grę tyle, że w wersji My Little Pony oni też dołączyli śmiania się. Esmeralda od razu ze mną zaklepała figurkę Rainbow Dash. Podczas gry Eska non stop wołała: „ Kup Canterlot!!!”. Po udanej rozgrywce razem z moją dziewczyną podeszliśmy do „Szwedzkiego stołu”. Został ostatni talerz, ale nam to nie przeszkadzało. Daliśmy na niego wielki kawałek sernika którego następnie zalaliśmy rozpuszczoną mleczną czekoladą z fontanny. Na niego położyliśmy wszystkie dostępne kawałki lub całe owoce, a polaliśmy go sosem krówkowym. W dłoń wziąłem widelczyk. Pierwszy kawałek dałem Esmie. Bomba kaloryczna była pyszna! Kolejną rozrywką była gra w baba-jagę. Oczywiście Naomi wybrała Esmę. Dziewczyna ustawiła się na końcu Sali i zaczęła liczyć- „Raz, dwa, trzy baba-jaga… PATRZY!
Pierwsze osoby zaczęły odpadać Eska zostawiła moją śmierć na koniec. Kiedy byłem od niej dosłownie kilka centymetrów, dziewczyna spojrzała mi w oczy po czym zaczęła paznokciem jeździć po rysach mojego brzucha. Jednak gdy to mnie nie ruszyło dziewczyna zmrużyła oczy i sięgnęła ręką w stronę moich spodni. Zaczęła bawić się moim rozporkiem poprzez rozsuwanie i zasuwanie go. Jednak i to mnie nie ruszyło! Dziewczyna chciała mnie okrążyć jednak ja chwyciłem ją w talii i przycisnąłem do siebie całując jej usta- jednak się dałem XD. Zbliżała się 23:00. Ja i moja dziewczyna porwaliśmy ze stołu dwie szklanki, colę i wódkę. Uciekliśmy do kantorka gdzie usiedliśmy naprzeciwko siebie i wlaliśmy ¼ alkoholu i ¾ coli. Jednak po kilku szklankach, proporcję się odwróciły. Wyszliśmy z pomieszczenia całkiem pijani. Zygzakiem doszliśmy do sali balowej, gdzie rozpoczynała się kolejna zabawa- murarz. Jednak wszyscy nie mogli się zdecydować kto ma nim być, więc kucnąłem i krzyknąłem: „GILBERT!”. Każda osoba zaczęła się śmiać. Owy instruktor wstał z grymasem na twarzy jednak pani Mia namówiła go żeby ten nie odmawiał. Podczas gry po raz pierwszy zauważyłem na jego twarzy uśmiech! Jednak po kilku minutach Gilbert podszedł do mnie i Esmy.
- Czy wiecie co się stało z całą butelką coli i wódki?- zapytał ozięble.
- Jeśli miał pan na nie ochotę trzeba było podejść do kantorka kilkanaście minut temu… - powiedziałem uśmiechając się ja debil. Z mojej odpowiedzi śmiali się nawet instruktorzy! Zgorszony instruktor poszedł do stolika. Esmeralda wzięła mnie za rękę i wywlekła na pole. Nie było nam zimno… Usiedliśmy na snobie siana przy stajni koni prywatnych. I obserwowaliśmy niebo, aż w końcu zaczęliśmy się całować. Tą romantyczną chwilę przerwały głośne okrzyki odliczające sekundy do nowego roku. Z coraz mniejszą wykrzykiwaną liczbą na niebie pojawiało się dokładnie tyle samo sztucznych ogni. Ja i Eska zaczęliśmy krzyczeć:
PIĘĆ, CZTERY, TRZY, DWA, JEDEN, ZERO!!!- W pierwszej sekundzie nowego roku na niebie pojawiło się miliony fajerwerków rozjaśniających całe niebo!
-Szczęśliwego nowego roku.- powiedziałem do Eski.
- I nawzajem, kotku- odpowiedziała po czym zaczęła mnie całować. Nie wiedzieć obudziliśmy się u mnie na łóżku. Nie wiedziałem co się stało, że nagle byliśmy tutaj…
-Kotek? Mrrrrrrrrrrr…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)