piątek, 12 stycznia 2018

Od Esmeraldy C.D Riley

-Nie mam czego szukać w domu. Rodzice się kłócą, a...- na wspomnienie tego, iż najpewniej konie zostaną odesłane do Niemiec, oczy mi się zaszkliły.
-Esma, co jest?- Riley podbiegła do mnie, zatrzymując mój krok.
-Dobra, nie ukryję tego. Moi rodzice się kłócą, ostatnio matka powiedziała, że odeśle wszystkie trzy konie do Niemiec, jeśli nie poprawię swoich wyników w ujeżdżeniu. - odrzekłam, wycierając łzy, które już strumieniami spływały mi po policzkach. - Dlatego ciągle chodzę na lekcje u Gilberta, dlatego nie zgodziłam się na dogrywkę, gdyż Desert musi mieć siły na jutrzejszą lekcję.- odpowiedziałam, uśmiechając się mimo czerwonych od płaczu policzków i drżącego głosu.
***
Na grzbiet Jackal założyłam różowy, w odcieniu maliny czaprak ujeżdżeniowy, po czym jeszcze dosunęłam go do kłębu, a na niego czarne eleganckie siodło również ujeżdżeniowe. Z pokrowca wyjęłam popręg, który po prawej stronie przypięłam do skórzanych przystuł, a następnie przeszłam pod szyją i drugą stronę przypięłam do lewej strony. Queen w tym czasie miała głowę wysoko, dumnie ustawioną, patrzyła na mnie z wyższością, a na jej grzywie telepały się koreczki, które zaplotłam jeszcze wcześnie rano. Moja jaskółka telepała się przy podmuchach wiatru, a sama z przygotowanym koniem weszłam na halę, gdzie już zajęte były trybuny przez uczniów z Akademii i innych.
-Dobrze malutka...- powiedziałam spokojnie, sprawdzając stan dopięcia popręgu, po czym wsiadłam na klacz, uważając, by nie zahaczyć o zad. - Damy radę kochana.
Zebrałam wodze, po czym elastycznym kłusem ruszyłam na rozgrzewkę. Pierwsze co zobaczyłam, po dojechaniu na rozprężalnie to Gale'a, Naomi i Riley, którzy gwizdali w moją stronę, na co posłałam im lekki uśmiech, który jednakże zniknął, gdyż uczestniczka poprzedzająca mój występ zakończyła przejazd ze świetnym wynikiem, a właściwie wszystko, co zaprezentowała na swoim siwym wałachu, było bardzo spektakularne.
-A teraz zapraszamy Esmeraldę Muller, na Desert Jackal aka Queen of Samba. Ta 6-letnia klacz Holsztyńska po cudownym Cristallo zalicza swój debiut w ujeżdżeniu. Na jej grzbiecie sąsiada nowa gwiazda, Esmeralda! - Głośniki aż zadrżały z wrażenia.
Gdy znalazłam się już na ujeżdżalni, ukłoniłam się i dałam sygnał, by moja Samba zakłusowała, po czym na moje życzenie ruszyłyśmy kłusem roboczym. Następnie delikatnie pokierowałam klaczą na półwoltę SI, około 10 metrową, po czym wykonałam kolejną półwoltę, tyle że w prawo do R. Uśmiechnęłam się z lekka, dając sygnał łydką do galopu. Niewidocznie zebrałam klacz, a wtedy ruszyła galopem zebranym. Od P do I udało nam się zrobić ciąg w lewo. Następnym krokiem było zwolnienie do kłusa, które wykonałam z drżącą ręką, lekko wychylając się do tyłu. Zamknęłam łydki, po czym ręce przesunęłam do przodu i zaczęłam wypychać klacz do przodu. Gdy kasztanka wydłużyła wykrok, na ujeżdżalnię ku mojemu przerażeniu wpadły trzy konie, z resztą doskonale mi znane - Empiryk, Szafir oraz Jaskółka. Queen widząc Szafira, który wierzgał i galopował obok niej, zaczęła się cofać, a później...właśnie, później obudziłam się w stajni, a wokoło było pełno ludzi.
-Naomi? Riley? Gale? Co jest?- zapytałam, próbując poruszyć nogą, jednak poczułam tylko ból, a gdy popatrzyłam na nogę, o boże, była cała rozkrwawiona.
-Masz otwarte złamanie, zaraz przyjedzie karetka. Twoi rodzice też jadą.- odparła Rose.

Rileeey? ^^ Sorrki, ze tak długo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)