poniedziałek, 15 stycznia 2018

Od Riley C.D Esmeraldy

Wsiadłszy do samochodu Gale'a pojechaliśmy za karetką. Kilkanaście minut później, znaleźliśmy się przed budynkiem szpitala. W recepcji poinformowano nas, że dziewczyna została zabrana na ostry dyżur, wiec nie pozostało nam nic innego, prócz czekania. Czas dłużył się w nieubłagalny sposób, a każda sekunda stopniowo coraz to bardziej podnosiła poziom stresu. Naomi siedziała w kącie korytarza, podpierając dłońmi twarz, z której spływały cienkie strumyki łez. Przycupnęłam obok dziewczyny, kładąc dłoń na jej prawym ramieniu.
- Nao, spokojnie... - wyszeptałam, także z trudem powstrzymując się od płaczu.
- Tylko mi nie mów, że wszystko będzie dobrze, bo wcale nie jest! - blondynka otarła łzy, po czym wbiła wzrok w kamienną posadzkę, wyjmując z torebki paczkę chusteczek.
- Będzie. Musi być.
Stojący przy drzwiach Gale, oparty plecami o ścianę, obserwował wskazówkę smętnie przemieszczającą się na tarczy zegara. Mieliśmy zupełny mętlik w głowie. To stało się tak nagle. Jeszcze niecałe pół godziny temu, Esmeralda dumnie galopowała na swym karym wierzchowcu przez ujeżdżalnie, a teraz? Któż by przypuszczał, iż wszystko potoczy się w taki sposób... Co felerny dzień...
Widzieliśmy lekarzy przechodzących z jednego pomieszczenia do drugiego. Część z nich przenosiła jakieś papiery, inni tylko zaglądali do pacjentów.
- Dobra, mam dość czekania! - stwierdził zdecydowanym tonem Gale, kierując się w stronę sali, gdzie leżała Esma.
- Stop! Tu nie wolno wchodzić. - jedna z pielęgniarek zagrodziła nam drogę - Czy ktoś z państwa jest krewnym pacjentki?
- Nie, ale... - Gale starał się wytłumaczyć całe zajście, jednak kobieta była nieustępliwa jak nikt inny.
- Wobec tego nie mogę państwa wpuścić. - po tych słowach, kobieta znikła za drzwiami.
Zrezygnowani usiedliśmy więc z powrotem w poczekalni. Niespodziewanie na odział, wbiegła para ludzi, zapewne rodzice Esmy; którzy przez moment zatrzymali się przy recepcji, po czym szybkim krokiem skierowali się w naszą stronę. W tej samej chwili jeden z lekarzy wyszedł z sali, a zaraz za nim pielęgniarka, która wcześniej nas odprawiła. Siwowłosy mężczyzna podszedł do małżeństwa i zaczął mówić coś, o konieczności zrobienia dodatkowych badań. Wykorzystując zaistniałą sytuację, niezauważona szybko weszłam do sali, ostrożnie zamykając za sobą drzwi. Łóżko Esmeraldy stało przy samym oknie, na drugim końcu pomieszczenia.
- Hej... - lekko uśmiechnęłam się do dziewczyny, siadając na krześle obok - Jak się czujesz?
- Cześć, nie jest tak źle... - przyjaciółka odwzajemniła mój uśmiech, choć widać było, że to, co mówi, wcale nie jest zgodne z prawdą.
- Twoi rodzice przyjechali, Gale i Naomi też. Pewnie niedługo pozwolą im tu wejść.

Esmeralda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)