poniedziałek, 29 stycznia 2018

Od Esmeraldy C.D Gale'a

-Ku**a mać! Gale, nie jesteś małym dzieckiem żeby się prać z innymi!- krzyknęłam ze złością w głosie, od razu wstając z torsu chłopaka. -Mogło ci się coś stać do cholery! On jest ku**a nieobliczalny, ja pierdole, jeśli by cię zabił to bym ku**a tego nie przeżyła. - Tutaj już moja złość, dość niepodstawna, sięgnęła zenitu i zrobiłam coś, do czego w normalnym napadzie złości bym się nie posunęła. Zaciskając dłonie, zaczęłam z umiarem uderzać w tors bruneta, który próbował zatrzymać moje ręce, co mu się zresztą udało.
Ubierając szybko spodnie i bluzę, zagarnęłam buty i kurtkę, po czym jak to ja trzaskając drzwiami wybiegłam z pokoju, następnie schodząc po schodach na ośnieżony taras. W nadziei na obecność papierosów w kieszeni kurtki, włożyłam dłoń do kieszonki, by z niezadowoleniem stwierdzić, że brak w niej upragnionego przedmiotu. Znów zaklęłam, zaczynając szybko biec w stronę najbliższego sklepu. Gdy dostałam się już do środka, uderzyło mnie ciepło płynące z wewnątrz sklepu, oraz gwar w nim panujący, co mnie dosyć zdziwiło. Starałam się nie zatrzymywać przy zbędnych stoiskach, więc całkiem sprawnie udało mi się przedostać do kasy, gdzie poprosiłam o paczkę cienkich papierosów i zapalniczkę. Prześladowana przez groźny wzrok kasjerki, czym prędzej wyszłam i wyżywając się na zapalniczce odpaliłam skręta, zamykając oczy zaciągnęłam się po raz pierwszy od roku, kiedy to dostałam ostrego kaszlu, a trzeba wiedzieć, że papierosy palę tylko przy napadach złości, więc wtedy miewałam je dość często. Kłębki dymu wydostały się z moich ust, a były jeszcze bardziej widoczne przez temperaturę, całkiem niską, która panowała na dworze. Oparłam się o mur przed sklepem jak żul, co chwila wciągałam i wypuszczałam gorzkie powietrze. Po pierwszym papierosie poszedł drugi i trzeci, później czwarty, aż w końcu zganiłam się w myślach, lecz poczułam, że potrzebuję czegoś mocniejszego, niż zwykły papieros. Szukając w torebce dowodu na moją pełnoletność, znowu weszłam do sklepu, tym razem by zakupić jakiś niegroźny alkohol. Półka z alkoholami stała bez żadnego tłumu, więc pewnie podeszłam do regału i wybrałam małą wódkę i udałam się do wyjścia, oczywiście przez kasy, gdzie kasjerka znów łypała na mnie spod byka, gdy podawałam jej mój produkt i dowód osobisty. Znów ścigana przez wściekły wzrok, wybiegłam ze sklepu i poszłam do najbliższego parku, gdzie zasiadłam na jednej z ławeczek, skulona przy jednym końcu ławki, otworzyłam buteleczkę z czcigodnym napojem i mimo chłodu napiłam się zimnego trunku. Nagle z kieszeni dobiegł dźwięk dzwonka. Zdenerwowana wzięłam telefon do dłoni i odebrałam, na szczęście była to Naomi.
-Hej.- mruknęłam cicho.
-Co jest? Gale dzwonił i mówił, że nagle z pokoju wybiegłaś, a wcześniej sie wściekłaś. - dziewczyna zapytała. Słyszałam, że jest zdenerwowana.
-Gale poprał się z Thomasem.- wyjaśniłam, zakładając nogę na nogę i popijając.
-Thomasem? Nie wariuj. Co pijesz?- Znów zapytała.
-Piwo, spokojnie.- skłamałam, wyrzucając pustą butelkę do kosza, następnie z kieszeni wyjmując jednego cienkiego papierosa, a następnie odpalając go od mało widocznej różowej zapalniczki.
-Gdzie jesteś? - Naosia też coś popijała, jednak wiedziałam, że raczej nie postanowiła sobie zrobić melanżu beze mnie.
-W jakimś pobliskim parku, nie wiem.- westchnęłam, zaciągając się skrętem. - Naomi? Halo? Rozłączyła sie...
Zrezygnowana chwyciłam się za głowę, nadal nie wiedziałam, jak powiedzieć Gale'owi, że nie jestem warta poświęceń. Lubiłam sama sobie radzić i doskonale to robiłam, więc w tej sytuacji też bym sobie poradziła, a gdy okazało się, że to mogło sie skończyć inaczej, nie na paru siniakach, a może na jakimś złamaniu. Zresztą czułam się z tym źle.
-Przepraszam, czy nie widziała Pani dziewczyny z kolorowymi włosami?- za sobą usłyszałam męski głos, przez co odwróciłam się do mężczyzny, nadal wypuszczając dym z ust.- Esma?! Dlaczego palisz?!- krzyknął wściekle, chcąc wyrwać papierosa z moich palców.- Piłaś?!
-A co cię to obchodzi...?- warknęłam, wyrzucając peta do kosza.- Jeśli masz ochotę znów się pobić, to proszę, ale nie przy mnie!- krzyknęłam wściekła, ledwo odbiegając z miejsca, jednak nim przebiegłam do domu, zakręciło mi się w głowie, nagle nogi odmówiły posłuszeństwa i nagle się przewróciłam.
***
- To przez alkohol i papierosy razem, co ci strzeliło?- Gale stanął przedemną.
-Weź sie zamknij, głowa mnie boli.- warknęłam, chowając głowę pod poduszką.
-Skoro tak...- chłopak westchnął, lecz po chwili jego ręce powędrowały na moją talię, później biodra, i w końcu znalazł się nade mną, całując moją szyję i przewracając mnie na plecy.
-Gale...Przestań.- jęknęłam, odpychając go. Myślicie, że posłuchał? Ha, żarty. -Dobra! Przebaczam no! Tylko nie bij sie o takie głupoty, nie jestem tego warta.- uśmiechnęłam się blado, gdy jego ręka spoczęła na moim wytatuowanym ramieniu.

Gale? Krótko, ale fajna akcja, więc mam nadzieje, że będziesz zadowolona c: ❤

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)