niedziela, 17 grudnia 2017

Od Riley C.D Esmeraldy

- Jasne! - rozpromieniłam się - Znasz jakąś fajną trasę?
- No, cóż... - dziewczyna zamyśliła się przez moment, spoglądając w puch pod kopytami konia.
Po chwili na jej twarzy zawitał lekki uśmieszek.
- Tak... - Esmeralda posłała mi bystre spojrzenie - Jeśli nie masz nic przeciwko temu, możemy wybrać się do lasu.
- Prowadź! - rzecz jasna zgodziłam się bez chwili wahania.
Początkowo przejażdżka przebiegała dość spokojnie. Hollywood chyba nigdzie się nie śpieszył, raz na jakiś czas przystawał przy pobliskich drzewach, rozglądając się po okolicy. Tymczasem sprawa zupełnie inaczej miała się w przypadku Divine Blast, który uparcie przez cały czas starał się wyprzedzać.
- Za chwilę powinnyśmy dotrzeć do pierwszej przeszkody... - zakomunikowała Esma, spoglądając na ścieżkę pokrytą gęstą, białą powłoką.
- Przeszkody?
- Tak. To dobre miejsce do ćwiczeń, o ile nie boisz się skoków. - koleżanka mrugnęła do mnie, po czym wskazała palcem w stronę stojaka z dwoma belkami.
- On przez to przeskoczy? - zerknęłam na ogiera.
- Pewnie! - roześmiała się dziewczyna - Raczej nie powinien mieć z tym najmniejszego problemu.
- Skoro tak mówisz... - westchnęłam.
Prawdę mówiąc, nie byłam do końca przekonana co do tego pomysłu, ale nie zaszkodzi spróbować. W najgorszym wypadku spadnę, do czego zdążyłam już przywyknąć. Kary ogier pognał w wyznaczonym przez właścicielkę kierunku, wykonując długi, wysoki sus. Hollywood nie czekając na mój sygnał, pogalopował czym prędzej za Divine Blast. Ścisnąwszy w dłoniach wodze, zamknęłam oczy. W jednej chwili ciało wierzchowca znalazło się nad przeszkodą, a przednie kopyta wylądowały po drugiej stronie, pozostawiając głębokie ślady w warstwie śniegu. Nie dowierzając w to, co właśnie zaszło, spojrzałam na konia, nie ukrywając podziwu. Muszę przyznać, iż miło zaskoczyły mnie jego umiejętności.
- Dobra robota... - pogładziłam zwierzę po szyi, z dumnym uśmiechem na twarzy.
- I co? Tak strasznie było? - zapytała Esma, klepiąc karego ogiera.
Hollywood wyglądał na równie zachwyconego, takowym osiągnięciem jak ja, choć nie miałam pewności, czy w ogóle ma świadomość tego, z czego tak naprawdę obydwoje się cieszymy, ale już mniejsza o to. Grunt, że się udało. Reszta przechadzki przebiegła w miarę dobrze, nie licząc paru wpadek, takich jak choćby raptowne zatrzymanie się konia tuż przed drzewem (była to stuprocentowo moja wina spowodowana opóźnioną reakcją, ale cóż, trzeba uczyć się na błędach).
***
- Jesteśmy prawie na miejscu. Jeszcze tylko kawałeczek... - stwierdziła koleżanka.
- A gdzie właściwie jedziemy?... - jak zawsze nie byłam w stanie powstrzymać się z jakimś pytaniem.
- Zobaczysz... - głos dziewczyny brzmiał teraz wyjątkowo tajemniczo - Jestem pewna, że ci się tam spodoba. O, to już tutaj! - po tych słowach zatrzymała konia.
- Wow! - wykrzyknęłam z zachwytem.
Naszym oczom ukazało się piękne, częściowo zamarznięte jezioro, wokół którego rozciągały się pasma oszronionych drzew.
- Gdy śnieg stopnieje, będzie tu jeszcze ładniej... - skomentowała Esma, zerknąwszy w moją stronę kątem oka - Chyba nie muszę pytać, czy chcesz zwiedzić to miejsce?...
***
Powróciwszy do stajni, odprowadziłyśmy konie do ich boksów. Obydwa ogiery wyglądały na zadowolone ze spaceru.
- Esma? - skierowałam wzrok na dziewczynę, gdy podawała kolejno swoim koniom marchewki.
- Tak?
- Dzięki, że mogłyśmy tak fajnie razem spędzić czas. Nigdy wcześniej nikt nie zaproponował mi wspólnej jazdy...
- Cała przyjemność po mojej stronie. - odparła Esmeralda z uśmiechem na twarzy - Jeśli chcesz, możemy robić sobie takie wypady częściej.
Skinąwszy głową, już miałam się pożegnać, ale przypomniałam sobie o pewnej sprawie, mianowicie rozmowie z panią Rose.
- Masz ochotę przejść się do stajni dla koni do dzierżawy? - zapytałam z nadzieją w głosie.
- Pewnie, mogę spytać, w jakim celu się tam wybierasz?
- Cóż... Chciałabym opiekować się przez jakiś czas jednym z koni, dopóki nie będę mogła mieć własnego... - tłumaczyłam - To właśnie o tym rozmawiałam z panią Rose.
- Nie widzę w tym nic złego. To bardzo dobry pomysł. - stwierdziła koleżanka, opierając się plecami o drzwiczki boksu.
- Tylko mam pewien problem, bo nie wiem, którego z nich wybrać... - wyjaśniłam z lekkim zakłopotaniem - Pomyślałam że może ty mi coś doradzisz. Znasz się na koniach lepiej niż ja.

Esma?^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)