sobota, 7 stycznia 2017

Od Aline do Miyuki

Byłam bardzo zaskoczona, że ktoś mnie szuka i komuś zależy żebym trafiła do akademii. Prawdę powiedziawszy nawet się ucieszyłam i poszłam za Miyuki do całej grupy, jak się okazało dużo osób mnie szukało. To było miłe, wszyscy się uśmiechali i nie wyglądali tak groźnie jak się obawiałam. Poszliśmy do akademii a ja dostałam bardzo ładny jednoosobowy pokój. W pierwszej chwili myślałam, że któryś z wychowawców chyba się pomylił i chwilowo odstąpił mi swój apartament. Ale jak się okazało takie
pokoje są też przeznaczone dla uczniów. Hurra! Jest wspaniały. Stanęłam na progu i nie mogłam wykonać jednego kroku. Do tej pory mieszkałam w bardzo skromnym pokoiku w dodatku skromnie umeblowanym. Ba - jeżeli tak można nazwać stare łóżko z dziurawym materacem, rozklekotane krzesło i taki sam mały stolik, nie wspominając o jeszcze gorszej małej komódce na ubrania, z której wiecznie wypadały szuflady. Okropieństwo. Ale to już przeszłość i nie ma do czego wracać. Teraz muszę się przyzwyczaić do tego luksusowego jak dla mnie pokoju z wspaniałym łóżkiem. Mogłabym na takim królewskim łożu spać z co najmniej piątką rodzeństwa, oczywiście gdybym je miała. Delikatnie usiadłam na łóżku, chyba jeszcze nie dowierzałam, że to nie sen i położyłam się. Cały pokój był wspaniale umeblowany, że aż dech zapierało. Rozmarzyłam się i wreszcie opuścił mnie lęk i zdenerwowanie, które towarzyszyło mi do tej pory. Pomyślałam, że teraz wszystko będzie dobrze i nic złego już mnie nie spotka. Zasnęłam nawet, nie wiem kiedy. Obudził mnie hałas na korytarzu. Wyskoczyłam jak oparzona na korytarz a tam wszyscy się gdzieś śpieszyli. No tak, a ja właśnie zaspałam i do tego byłam strasznie głodna. Od wczorajszego posiłku nic nie jadłam. Och, a miało się wszystko ułożyć a ja oczywiście nawaliłam na samym początku. Zaczepiłam kogoś po drodze, pytając dokąd idą i otrzymałam odpowiedź, że teraz będzie jazda konna i trzeba iść do boksów z końmi. Dowiedziałam się później, że mój wychowawca już wyznaczył dla mnie konia do jazdy. Więc poszłam do boksu i szukałam dość długo mojego konika. Jak go odnalazłam to od razu mi się spodobał. Był piękny dokładnie taki o jakim zawsze marzyłam. Ale oczywiście po pierwszej spokojnej jeździe chciałam trochę przyspieszyć i mój kochany konik poniósł mnie prosto do lasu. Zaczęłam krzyczeć ledwo trzymając się siodła, a koń tylko przyspieszył jakby go coś opętało. Jechaliśmy dosyć długo cudem nie wypadła z siodła wrzeszcząc na całe gardło. Nagle w środku lasu koń zatrzymał się o mało mnie przy tym nie zrzucając zaczął coś sobie skubać przy drzewie. Dlaczego to musiało mnie spotkać, dopiero co przyjechałam, a znowu się zgubiłam i to w takim ciemnym lesie daleko od jakichkolwiek łąk i polan. Kto mnie teraz tu znajdzie? Byłam przerażona i chciało mi się płakać. I co teraz?

Miyuki? Znajdziesz mnie drugi raz? :>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)