wtorek, 31 stycznia 2017

Od Will'a C.D Eve

Gdy rano wstałem, czułem się gorzej niż źle. Każdy krok sprawiał mi ból, ponieważ dostałem od West'a w kostkę. Mimo bólu postanowiłem wyruszyć do stajni, gdzie miała czekać na mnie instruktorka. Ubrałem się w czarne bryczesy z zamiarem jazdy. Zszedłem po schodach, wyprowadzając przy tym mojego psa. Ren pobiegł przede mną i zaczął na coś szczekać. Czrwony dywanik, który prowadził mnie po schodach nagle się skończył a ja wywaliłem się na całkiem nowe wędziło. Zakląłem pod nosem podnosząc czyjąś zgubę. Obejrzałem wędzidło. Podwójne... Pasuje na prawie na każdego konia. Kontynuowałem moją wędrówkę do stajni. Po drodze spotkałem kilka osób i zagadałem się z nimi. W końcu doszedłem do upragnionego miejsca i wkroczyłem dumnie do głównej. Tam... przy boksie Szafira stała dziewczyna, podszedłem do niej i oparłem się o drzwiczki boksu Rosabell.
-Szukasz czegoś?- zapytałem upuszczając wędzidło.
Dziewczyna śledziła wzrokiem spadający przedmiot, po czym zwróciła wzrok na mnie.
- Nie, po prostu sobie tu przyszłam. Czy muszę mieć gotową wymówkę gdy chciałabym sobie pójść popatrzeć na to wszystko?-zapytała.
- Nie, nie musisz. Jestem po prostu ciekawy. -odpowiedziałem szybko i odgarnąłem grzywkę, która niechybnie, spadła mi na oczy.- Will jestem.- powiedziałem i okazjonalnie uśmiechnąłem się.
-Eve...- powiedziała szybko.
Myślałem chwilkę by po jakimś czasie wypalić.
-Eve... Może chcesz pojeździć na maneżu?- zapytałem schylając się po wędzidło.
Dziewczyna popatrzyła na mnie z wyrzutem i prychnęła. Zdziwiony jej reakcją podszedłem do niej i chwyciłem uwiąz Szafira.

-Skoro nie... To się odsuń.- burknąłem.
Dziewczyna odsunęła się a ja wyprowadziłem konia. Wyczyściłem go i przy okazji osiodłałem. Osiodłanego konia wyprowadziłem na parkour, gdzie wcześniej ustawiłem koperty, stacjonaty no i szeregi. Wszystkie przeszkody nie przekraczały 1.30, więc Szafir nawet się nie zmęczy. Wsiadłem na niego i wjechałem na parkour. Zamknąłem bramkę i zacząłem rozgrzewkę.
•Rozgrzewka składała się z: 2 kółek stępa, około 10 wolt stpa, 3 koła kłusa, małe cavaletti i 4 koła galopu.
Następnie przeszedłem do skoków. Zacząłem od niskiej stacjonaty, ok. 1 metr. Ostry zakręt i szereg kopert. Tak przebiegł mi trening, który trwał mniej więcej 2 godzinki. Zsiadłem z konia, rozsiodłałem i nakarmiłem. Chwilę siedziałem z nim na padoku i czekałem, aż zje. Po tym wyczyściłem go i odniosłem jego osprzęt do siodlarni. Nakryłem go derką i poszedłem na obiad. Nawet nie przejmowałem się tym, że nie odwiedziłem siostry. Jednak spotkałem ją po drodze i chwilę gadaliśmy. Gdy spacerowaliśmy po bruku, zobaczyłem Eve.
-Heej! - krzyknąłem w jej stronę.
Eve była trochę zdezorientowana, ale po chwili mnie zlokalizowała.
-Hej, jestem Esma.- przywitała się moja siostra.
-Cześć...- bąknęła Eve.
<Eve? Długość nie powala :/>




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)