czwartek, 19 stycznia 2017

Od Sashy C.D Will'a

Szczerze powiedziawszy miałam ochotę powiedzieć coś wrednego mu, jednak się powstrzymałam. Ale zacznijmy od początku jak do tego doszło.

Wstałam bardzo wcześnie, gdyż równo z pierwszym promieniem słońca, ponieważ Ventus mnie obudziła. Chciała sobie polatać na zewnątrz. Nie powiem, że nie robiła ogromnego wrażenia na innych, gdy siedziała na moim ramieniu i mnie lekko skubała, by dać mi coś do zrozumienia, że coś chcę. Nie przeszkadzało mi to ani nie bolało, ale lubiłam to. Miałam wrażenie, że mi ufa. Wiadomość od matki wyprowadziła mnie z równowagi, więc nie poszłam na zajęcia wczoraj. Miałam dzisiaj za to karę, że nie byłam na lekcjach oporządzić konie. Westchnęłam ciężko, ale jak zwykle wzięłam ze sobą Ventus. Niestety pewien ogier spłoszył się przez nią, więc chcąc go powstrzymać przed ucieczkę wskoczyłam na niego by go uspokoić, lecz ten zaczął galopować. Dałabym sobie radę, gdyby nie to, że koń bryknął i poleciałam na jakiegoś chłopaka.
-Okej?- zapytał kładąc mnie na kamieniu.
-Tak, chyba tak. Dzię...- powiedziałam, ale nie dokończyłam, gdyż on już prowadził ogiera.
-Wiesz, następnym razem ściągnij wodze i nie spadaj.- poradził dość wrednie
-Tak jakby to ode mnie zależało.- prychnęłam
-Will.- przedstawił się.
-Sasha..- odpowiedziałam kopiąc kamyk.
-Jazda? - spytał
Spojrzałam na niego trochę zdezorientowana i szybko bąknęłam.
-Okej, tylko nie na tym dzikusie...-powiedziałam wskazując na ogiera, którego wodze trzymał w ręce.
-Jasne.- odpowiedział i szybko zagwizdał.
Po zagwizdaniu przybiegła do nas jakaś klacz.
-Masz...- rzucił i wpuścił ogiera na padok.- Jadę na Orionie, a ty... możesz na tej klaczy.- powiedział głaszcząc miękkie chrapy klacz.
~Wielkie dzięki za łaskę jaką mi robisz, ale nie dziękuję.~ warknęłam w myślach
- Jednak podziękuję - odparłam szorstko, a na mym ramieniu wylądował Bielik.
Will spojrzał na mnie to na ptaka.
- Jak... to możliwe? - spytał i chciał dotknąć ptaka, lecz ten nastroszył się i był gotowy do ataku, więc Will się wycofał.
- Nie twa sprawa. - warknęłam, przyznam miałam dzisiaj podły nastrój od samego rana, jedynia na moją Ventus nie byłam zła. Wróciłam do pokoju, gdzie Ven zleciała na łóżko...
- Mam dość wszystkiego... Chętnie bym odwiedziła ojca... - westchnęłam.
Wolałam pracować w jego klinice niż gdzie indziej. Bardzo lubiłam zwierzęta.  Wyszłam z pokoju jak zwykle z Ventus na ramieniu się przejść. Może powinnam przeprosić Will'a? To nie jego wina... Wróć. Dość wrednie mnie potraktował, a ja sobie na takie coś nie pozwolę. Ventus szczypnęła mnie w ucho...  Miałam przy sobie flet, widocznie chciała bym coś zagrała.Usiadłam na trawie pod drzewem, a Ven wylądowała mi na nogach...
- Co powiesz na melodie z Piratów z Karaibów? - spytałam


Ven mnie słuchała z zamkniętymi oczami, a po skończonej melodii zagrałam melodie Harry'ego Potter'a. Po kilku minutach granie krótkich melodii chciałam spróbować zagrać All of me John'a Legend'a.... Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam:

Pochłonęła mnie muzyka, że nie zwróciłam uwagi iż Will mnie obserwuje i siedzi obok mnie ani tego, że Ventus nastroszyła się znowu, więc nawet chłopak nic nie robił. Gdy skończyłam grać zobaczyłam Will'a. Jeszcze tego brakowało by on mnie słuchał... 
- Śledzisz mnie czy co?! - warknęłam. 
-Nie. Poprostu... Pięknie grasz ..- sam nie wiedział, co powiedzieć. 

<Will? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)