niedziela, 8 stycznia 2017

Od Shawna C.D Lily

Włożyłem nogę w strzemię i lekko się odbiłem. Po złapaniu balansu chwyciłem wodze do rąk i użyłem pomocy aktywizującej, jaką jest łydka do ruszenia konia. Na szczęście, coraz lepiej się z nim dogadywałem. Razem z Lilką zwiedziliśmy jeszcze kilka całkiem uroczych miejsc, aż w końcu skierowaliśmy się do akademii. Cały czas, w którym kurczowo nie trzymaliśmy się grzywy dopełniliśmy rozmowami i głośnymi śmiechami. Raz nawet „udało” mi się uderzyć cielskiem o ziemię, lecz po chwili znowu znalazłem się w siodle. Kiedy przekroczyliśmy próg akademii słońce było już trochę nad horyzontem. Zatrzymaliśmy się na dziedzińcu i szybkimi ruchami opuściliśmy całkiem wygodne, skórzane siedzenie. Zacząłem prowadzić Szafira przez stajnię, ale oczywiście nie mogło to się obejść bez spotkania z ludźmi wyczekującymi Szafira.
- Dlaczego pojechałeś w teren bez zgody
- Przynajmniej macie go osiodłanego 20 minut przed jazdą - mruknąłem, oddając wodze kobiecie. Później obróciłem się na pięcie i jak najszybciej się ulotniłem, by nie słyszeć jakichś dalszych uwag. Od czasu przyjazdu do akademii jakoś bardzo się zmieniam - widać, że jestem coraz bardziej odważny. Nie zwalniając chodu puściłem oczko do Lily prowadzącej swojego wierzchowca do stajni. Kiedy już znalazłem się w upragnionym miejscu - czyli w przestronnych czterech ścianach, które od jakiegoś czasu należały do mnie. Zgrabnie skoczyłem na łóżko i wtedy dopiero zacząłem myśleć, co mogę porobić. Na początku chwyciłem jakiś nadający się do użytku t-shirt i pierwsze lepsze dżinsy, wszedłem do pomieszczenia zwanego łazienką i zmieniłem ubranie. Później dumnie dzierżąc grzebyk zacząłem czesać włosy, lecz po chwili mocno się rozczarowałem - nawet nowy sprzęt nic nie poradzi na brak tej umiejętności. Przeklinając tą zasadę nasmarowałem czuprynę żelem do układania, ale nawet to nie pomogło. Tym razem musiałem się poddać, a jako że porażki niezbyt lubię chwyciłem smartfon i rozerwałem się zręcznościówkami prosto z XXI wieku. Po jakiejś godzinie byłem już tak zdenerwowany, że miałem ochotę cisnąć telefonem w podłogę, ale przecież mogłem się spodziewać, jakie działanie mają te gry. Z dezaprobatą odblokowałem telefon, który nawet po tak krótkiej chwili zdążył się wyłączyć i wcześniej włączając "kontakty" napisałem do mojej nowo poznanej przyjaciółki, bo wcześniej jako nowoczesny chłopiec zdążyłem wziąć od niej numer tą oto wiadomość:
"Przyjdź do moich czterech ścian, napadł mnie kompletny brak czynności do porobienia, zwany pospolicie nudą."

Lilka? Krótkie, przyznam, 371 słów, ale wybaczysz, prawda? U mnie dalej brakuswenuspospolitus xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)