wtorek, 10 stycznia 2017

Od Cavana C.D Anabell

Po zobaczeniu wiadomości, poszedłem na spacer. Może przynajmniej zobaczę się z Anabell? Jest jakaś szansa, co prawda, ale marna. Jednak zawsze warto spróbować.
Postanowiłem wybrać się na piechotę. Nie będę marnował czasu na siodłanie konia.
Przez dwadzieścia minut spacerowałem po lesie, mając nadzieję na spotkanie dziewczyny.
Po dość długim szukaniu, odnalazłem ją na jednej z polan, gdzie siedziała i przeglądała telefon. Kiedy podszedłem, nawet nie zwróciła na mnie uwagi. Z transu wyrwał ją dopiero mój głos, na który Ana podskoczyła jak oparzona.
- Znam lepsze miejsce... - odezwałem się. Dziewczyna skoczyła ze strachu w miejscu, przez co zacząłem się śmiać.
- To nie było śmieszne - powiedziała speszona, moim nagłym śmiechem, ale sama zaraz się uśmiechnęła.
- Chodź - złapałem ją za rękę, lekko ciągnąć, dlatego dziewczyna wylądowała na pupie, próbując wstać. Nawet zaczęła się trochę śmiać, a ja zaraz do niej dołączyłem.
Cóż... ciągnięcie Anabell za rękę nie było łatwą rzeczą. Nie była ciężka, ale szarpała się i rozśmieszała mnie, przez co trochę opuszczały mnie siły.
Śmialiśmy się parę minut, zanim nie dotarliśmy do polany, gdzie parę dzieci uczyło się jeździć na kucykach.
- No cóż... - odparłem - Zazwyczaj nie ma tutaj takiego tłoku...

Un piccolo #pony per un piccolo uomo...! Ha solo 16 mesi Ethan, ma insieme al suo destriero di nome Buttons è già un gigante! Saluti da Melbourne, Australia  ©OLYCOM:

Jakieś dziecko próbowało trafić bacikiem w konika, a ten nic sobie z tego nie robił.
Spojrzałem na Anabell. Śmiała się.

Ana? xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)