- To było ponad rok temu, na początku było zabawnie. Ale po śmierci
mojego taty przestałam się w to bawić i razem z Rush'em postanowiliśmy z
tym skończyć- mruknęła Cassandra- Rush to mój brat- dodała.
-Może kiedyś pojeździmy razem-rzuciłem.-A więc teraz ja mam ci opowiedzieć coś o sobie?
Dziewczyna kiwnęła głową.
-Tylko przygotuj się na dużo niezrozumiałych rzeczy-zaśmiałem się.
Cass chciała coś powiedzieć, ale nie dałem jej dojść do głosu.
-Więc trenuję i jestem całkiem dobry w bõjutsu, kenjutsu, kyujutsu, taijutsu i kiaijutsu.
-Co?-zdziwiła się.
- Bõjutsu to walka kijem, kenjutsu walka kataną. Jak coś to od takich
rzeczy byłem "pocięty" przy naszym pierwszym spotkaniu. Ale wracając
kyujutsu jest strzelaniem z łuku, taijutsu walką wręcz, a kiaijutsu
walką za pomocą okrzyków. Wtedy skupia się całą energię kiai w jednym
punkcie naszego ciała i wydaje okrzyk. Można za pomocą tego powalić
przeciwnika bez dotykania go.-tłumaczyłem.-Z ciekawostek będę za dwa
tygodnie jechał na Wielki Turniej Sakury do Miami i tam ciął się z
innymi-na twarzy Cassandry pojawił się wyraz strachu pomieszany z
obrzydzeniem.- Jeżdżę na motorze. No i jeszcze jedno. Nie mam rodziców, a
z resztą i tak ich nienawidziłem. Nie widzieli świata poza
bogactwem.-mówiłem bez emocji. To chyba wszystko. Chyba, że chcesz
słuchać o moich wszystkich obrażeń od katany?
-Niezbyt. To chyba możemy już iść-powiedziała zmieszana.
Wyszliśmy ze stajni i udaliśmy się w stronę akademika.
-Jak chcesz możesz pojechać że mną na Wielki Turniej Sakury-powiedziałem szczerząc się.
<Cass?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)