- Żyjesz? - szepnąłem, stając w progu dębowych drzwi, prowadzących do czterech ścian wcześniej poznanej dziewczyny.
- Chyba tak... Lunatykowałam? - zapytała się zdziwiona Lily.
- Nie, zasnęłaś, przeniosłem cię. Haniebnie zajmowałaś mi połowę łózka.
- Co mam teraz robić?! Obawiam się, że nie zasnę i będę się błąkać po akademii.
- No cóż, ja też bez meliski nie usnę, więc mogę się błąkać razem z tobą - uśmiechnąłem się bezradnie. Brunetka podniosła się łóżka i skierowała się w moją stronę, mrucząc coś pod nosem. Ze względu pustego brzucha towarzyszki musiałem poczekać w kuchni, aż ta zdąży coś przekąsić. W tym czasie ściągnąłem z mojego pokoju lustrzankę, zawsze może się przydać.
- Nie wiem jak ty, ale ja schodzę do stajni - poinformowała mnie przyjaciółka, wybierając nogami poszczególne schodki w tych ciemnościach egipskich. Oczywiście, poszedłem za nią. Kiedy weszliśmy do stajni, można było usłyszeć kilka radosnych rżeń. Lilka do razu rzuciła się do Moon i Mezzo, a później do Spartana, a ja stałem bezradnie po środku stajni. Wyjąłem aparat i zacząłem przeglądać moje zdjęcia. Niektóre z nich przydałoby się wywołać, muszę mieć czym zakleić ściany w moim pokoju. Brunetka dalej rozpieszczała swoje konie, ale te były czyste, więc i ona nie miała nic szczególnego do roboty. Wtedy wpadłem na dość dziwny pomysł, który jednak byłby jakimś zajęciem.
- Mam tu swoją lustrzankę, może chcesz, żebym popstrykał parę zdjęć Moon? Jest kara, więc w nocy bardzo ładnie by wyszło, miałabyś na pamiątkę do obklejenia ścian - zaproponowałem.
- Darmowa sesja fotograficzna? Hmm... Chyba przyjmę! - stwierdziła dziewczyna - Wyczyścić ją jeszcze bardziej?
- Nie, tak wystarczy, i tak jest na błysk - odpowiedziałem. Później Lily złapała ją na kantar i wyprowadziła przed stajnię. Ustawiła Moon na jak najbardziej czarnym tle, musieliśmy z nią pójść w jakieś zamroczone miejsce, gdzie nie ma światła, ale przysięgałem, że wtedy najładniej wyją. Szybko pstryknąłem kilkanaście fotek, później zmieniłem pozycję. Niestety, klacz dość szybko się znudziła i zaczęła ciągnąć jej właścicielkę we wszystkie strony, więc w końcu odpuściłem.
- I jak? - zapytała Lilka, kiedy razem szliśmy do bosku. Mezzo tak stęsknił się za matką, że zaczął "miotać się" i mało brakowało, a wybiegłby z boksu. Brunetka szybko wstawiła Moonlight do pomieszczenia, zdjęła wcześniej założony kantar i wyszła, zamykając skobel.
- Poczekaj, znajdę najładniejsze i pokażę - zacząłem przebierać w tysiącach zdjęć, które były zapisane w aparacie. W końcu wybrałem kilka i wskazałem towarzyszce.
- Wow, pięknie wyszło! - jej reakcja była lepsza, niż się spodziewałem.
- Zazwyczaj potrzebuję więcej czasu na takie ładne zdjęcia. Miałem zamiar za kilka dni pójść wywołać zdjęcia, mogę także te - wyjaśniłem - Świta już. Pojeździłbym teraz, kiedy jest tak pięknie, co ty na to?
Liluchna? Może idealne nie jest, ale to ostatki mojej weny dzisiaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)