Spoglądałam za okno. Przede mną pojawiał się przepiękny obraz Miami. Samochód powoli zwalniał. Wysiadłam z auta zatrzaskując drzwi. Stałam przed budynkiem stajni. Była ona ogromna i piękna. Spojrzałam w lewą stronę, tam zauważyłam jeźdźców na koniach. Weszłam do budynku, nagle podeszła do mnie dziewczyna. Miała ona długie brązowe oczy, które okalały twarz. Oczy jej miały kolor brązowy.
- Witaj. - powiedziałam.
- Witaj. - przywitała się dziewczyna. - Jak się nazywasz? - dodała.
- Jennefer. Lecz możesz mi mówić Jen. - odparłam.
- Ja nazywam się Lili. - odpowiedziała. - Oprowadzić cię? - zapytała. Pokiwałam głową. Lili zaprowadziła mnie do pokoju nad którym widniała cyfra 14. Weszłam do pomieszczenia.
- Tutaj będziesz mieszkać wraz z Kate oraz Emily. - stwierdziła dziewczyna.
- Wow! Jest śliczny! - zawołałam z zachwytem. Zostawiłam swoje walizki i wyszłyśmy na dwór. Dziewczyna pokazała mi stajnie. Były śliczne. Zauważyłam iż w jednym z boksów stał koń Gypsy Vanner o pstrokatej maści. Natychmiast podeszłam do rumaka. Zaczęłam delikatnie głaskać go po chrapach.
- Widać iż polubiłaś już Gypsa. - stwierdziła Lili. - No to osiodłaj go, będę czekać na padoku.
Wyprowadziłam wierzchowca z boksu. Chwyciłam jego komplet i osiodłałam. Wsiadłam na konia i wyjechałam przed stajnię. Lili siedziała na swojej klaczy - Moonlight.
- No to jak? - zapytałam.
- Chciałabym tylko zapytać na jakim jesteś poziomie zaawansowania?
- Średnio zaawansowanym. - odparłam.
- Hmm.. no to co powiesz na teren? - zaproponowała. Podekscytowałam się. Poklepałam Gypse po szyi. Jechałyśmy szeroką ścieżką. Las jesienią wyglądał wspaniale. Złote, czerwone, brązowe liście opadały na nas. Przeszłyśmy do galopu. Wspaniałe było uczucie wolności. Liście latały wokoło, a my śmiałyśmy się.
<Lily?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)