czwartek, 20 października 2016

Od Lily C.D Caleba

Noo... dobra.- zgodziłam się niepewnie. -Tylko daj mi się przebrać.- chłopak kiwnął tylko głową a ja skierowałam się do akademika. Pusto się tu zrobiło kiedy Nikol odeszła. Szkoda. Myśląc o dawnej współlokatorce wyjmowałam ciemne, obcisłe dżinsy i nową bluzkę. Zamknęłam się w czeluściach przysłowiowego "Królestwa kobiet", a konkretniej i nazwą pospolitą, w łazience.

***

-Już jestem!- krzyknęłam do chłopaka stojącego nad boksem Avatari. Poszliśmy do garażu. Caleb wyprowadził swoją maszynę a ja w tym czasie podeszłam do boksu Moon.
-Zobaczymy się wieczorem. Bądź grzeczna. Pa śliczna.- pocałowałam ją w chrapy i odeszłam. Chłopak już tylko czekał. Podał mi kask. Wsiadłam za niego mocno chwytając jego barków.
-Nie musisz się mnie bać.- zaśmiał się cicho.
-Przepraszam, widzisz mnie na tym drzewie zwisającą ze strachu? Czy ja uciekam przed tobą?- dziwnie się na niego popatrzyłam.
-Ech... jakie wy kobiety jesteście nie kumate....
-Co?! Kto tutaj jest...
-Dobra, dobra nic nie mówiłem. Nie bój się mnie.
-O co ci chodzi?- zapytałam ponownie. Chłopak chwycił moje ręce i usadził na swoim torsie. Lekko się zarumieniłam czego na moje szczęście nie zauważył. Po krótkim czasie już jechaliśmy asfaltówką.

Caleb?
Tak wiem, oczekiwałeś czegoś więcej po tak długim czasie. #RondelZeSporzywczaka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)