niedziela, 9 października 2016

Od Holiday do Helen

Wysiadłam z samochodu, po czym ruszyłam do bagażnika po moje walizki. Wyciągnęłam pierwszą walizkę. Była bardzo ciężka. To chyba książki. W drugiej były ubrania, a w trzeciej jeszcze trochę książek i kolczyki. Złapałam także klatkę z kotem. Moja rodzina także już wysiadła. Przytuliłam się do wszystkich po kolei. Nawet Justin pojechał z nami, co mnie bardzo zdziwiło, gdyż musiał się zerwać z nauki dzisiejszego dnia.
- Cześć, Holly – tata pogłaskał mnie po głowie, rozwalając mi przy tym fryzurę, którą szybko poprawiłam.
- Będziemy mogli cię odwiedzać, prawda? – spytała Shana – przynajmniej raz na 2 miesiące?
Tak się składa, że Shana jest jedynym członkiem rodziny, który podzielał moją pasję do jazdy konnej.
- Pewnie tak. Ale nie całą gromadą, bo pomyślą, że jakiś napad robicie – uśmiechnęłam się lekko. Tata zaśmiał się.
- To my już cię nie zatrzymujemy – powiedziała mama wsiadając do samochodu. Inni zrobili to samo. Pomachałam im jeszcze, kiedy odjeżdżali. Shana jeszcze otworzyła okno, by krzyknąć: „Pa”!
Będzie mi ich brakowało – pomyślałam – nawet codziennego szczebiotania Rosy, że znalazła sobie nowego chłopaka, lub płakania, że z nią zerwał. Zaśmiałam się pod nosem, usiłując ruszyć walizki w kierunku akademii.
Odwróciłam się z kierunku drogi. Okazało się, że moja rodzina jeszcze nie pojechała.
- Pomóc Ci? – usłyszałam głos Justina
- Poproszę – z ulgą oddałam mu dwie z trzech walizek.
Weszliśmy do środka. Budynek był bardzo nowoczesny. Wyglądał przy tym bardzo ładnie. Weszłam do budynku. Wnętrze budziło zaufanie. Parę osób przyglądało mi się z zaciekawieniem. Zarumieniłam się – o nie tylko znowu nie to, po czym odwróciłam głowę. Zajęłam się szukaniem pokoju 54. 2…8…12…24…38…50…52…54.
- Dobra, poradzę sobie już – oznajmiłam – Dzięki – uśmiechnęłam się do niego.
- Nie ma sprawy – postawił walizki i poszedł z powrotem na dwór.
Otworzyłam nieśmiało drzwi. Pokój w realu wyglądał fantastycznie. Był on 4 – osobowy. Jedno łóżko na samej górze leżało w lekkim nieładzie, widać było, że jest zajęte. Jednakże właściciela nie było. Zajęłam drugie łóżko na tym samym poziomie, po czym zaczęłam się rozpakowywać. Najpierw oczywiście wyciągnęłam moją kotkę, która płakała całą drogę o wypuszczenie. Książki położyłam na regale, a ubrania zaczęłam wkładać do komody. Po chwili do pokoju weszła śliczna blondynka. Wyglądała całkiem sympatycznie. Najpierw mnie nie dostrzegła, jednakże zaraz się przywitała.
- Cześć, jestem Helen. Jesteś moja nową współlokatorką? – oznajmiła z lekkim uśmiechem.
- Witaj, jestem Holiday. Przed chwilą przyjechałam. Miło mi cię poznać – również zdobyłam się na lekki uśmiech.
- Wow – powiedziała blondynka patrząc na mój bagaż – to wszystko przywiozłaś?
- Musiałam wziąć całą kolekcję kolczyków, oraz wszystkie moje książki

<Helen?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)