sobota, 8 października 2016

Od Estrielly CD Patrick – zadanie 5

-Tak, zabieram go w teren. Strasznie dawno na nim nie jeździłam.- odpowiedziałam po pytaniu chłopaka.-Nie znam Cię… A! Czekaj. Jesteś bratem Luny.
Zapytałam po czym odwróciłam się w stronę chłopaka.
-Chciałem się na nim pojeździć.- powiedział z miną troszkę niezadowoloną.
-Jak chcesz to wezmę innego konia.- powiedziałam i oparłam się o drzwi boksu.
-Jeśli będziesz tak miła.- powiedział wchodząc do boksu.-A tak w ogóle jestem Patrick.
-Estriella- powiedziałam i popatrzyłam na Eldiego z ukrycia.- Wybierasz się na przejażdżkę?
-No, tak. A ty?- zapytał.
-Miałam się wybrać i chyba wezmę Faldo…- powiedziałam patrząc do boksu Faldo.
-No to chcesz pojechać ze mną?- spytał.
-Chętnie. Patrick.- powiedziałam czyszcząc Faldo.
Gdy już byliśmy gotowi powsiadaliśmy na konie i stępem spacerowaliśmy przez łączkę prowadzącą do lasu. Widziałam, że Faldkowi chce się galopować. Więc zapytałam się Patricka.
-Nic się nie stanie jeśli troszkę z nim pogalopuje?- zapytałam z nadzieją.
-Droga wolna- powiedział z uśmiechem.- A jeździsz na Eldorado. Jak sobie radzi w galopie?
-Dość dobrze. Ale sam zdecyduj czy chcesz galopować.- powiedziałam poganiając Faldo do galopu.
Od razu wystrzelił jak z procy. Oglądnęłam się tylko i zobaczyłam Patricka zamyślonego. Pewnie myślał czy zagalopować. Postanowiłam do niego wrócić. Niestety w okolicy ścinali drzewa, akurat jedno spadło na naszą drogę. Faldo wzbił się do góry. Przeskoczył problem. Ruszył kłusem w stronę Patricka.
-A tak się spytam- powiedział z uśmiechem.- Jaki masz poziom. Zaawansowany?
-Nie, na razie średnio. Nie miałam czasu na jazdę – powiedziałam.
-A dlaczego?- zapytał.
-Pewnego dnia mój ojciec zmarł, moja matka straciła pracę. Bardzo często wtedy płakałam. Ojciec był pijakiem. Matka złapała pracę prostytutki. Przychodzili jacyś faceci i na moich oczach z nią…. Nie powiem tego. Płacili jej tysiącami. Matka, gdy nie miała już siły prosiła mnie bym zadowoliła jej klientów. Ja nie zgadzałam się. Uciekłam z domu. I zarabiałam na sprzątaniu. Płacili mi godnie i pewnego dnia zauważyli, że w pokoiku wynajętym przez nich, wiszą plakaty koni itd. A że byli bogaci kupili konia swojej córce. Lecz ona biła go i znęcała się nad nim. Ale tego jednego dnia. Po tym gdy kupili jej konia rozpętało się piekło. Matka znalazła mnie. Wzięła do domu i zaczęła bić. Miałam wszędzie siniaki. Wtedy nie wytrzymałam. Spoliczkowałam ją i powiedziałam: Sz***o! Ogarnij się! Ty bezsercowy człowieku! Przestać grzeszyć.
-No to źle- powiedział Patrick, gdy zaczęłam szlochać.
-To kontynuuje. Matka chyba coś zrozumiała. Gdy mnie nie było uzbierała nie złą sumę pieniędzy. Ok.100 tysiów. Kupiła mi kuca. Rasa Przewalski. Kochałam go. Jeździłam na nim całymi dniami. Tego samego dnia gdy mama mi go kupiła na nasz domek napadli rabusie. Zabili konia a matka ledwo uszła z życiem. Wtedy stał się cud. Postanowiła wysłać mnie tutaj.
-No i koniec?- zapytał.
-Tak. Ale teraz mam kotkę. Faldo i Eldorado. – powiedziałam przytulając się do Falda.
-No to szczęśliwe zakończenia.- powiedział.-Nadal masz te siniaki.
Powiedział patrząc na moje ramię i szyje.
-A to nie po tym. Moja matka przyjeżdża jutro. Nie wiem czy jakoś jej wybaczę… A te siniaki to po kopnięciu Wogattiego.
<Patrick?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)