sobota, 8 października 2016

Od Patricka do ...

Jenny zatrzymała auto przed bramą akademii. Otworzyłem drzwi i wysiadłem z maszyny. Do bramy podeszło kilku uczniów zobaczyć kto przyjechał, a po chwili zobaczyłem mojego tatę idącego w naszą stronę.
- Hej - przywitałem się.
- Tylko hej - zaśmiał się mężczyzna.
Chwilę z nim porozmawiałem po czym przyszła jescze moja mama. Porozmawiałem z nimi chwile po czym razem z ciocią poszli do domu. Ja za to otworzyłem przyczępę. Po chwili jednak musiałem przerwać zajęcie bo w moją stronę biegła Luna.
- Cześc - przywitałem się z dziewczyną.
- Cześć - odparła dziewczyna zaglądając do przyczepy.
- Wyprowadzisz Mexica? - spytałem.
- Pewnie - uśmiechnęła się dziewczyna.
Gdy odwiązywałem uwiąz Santiago dziewczyna zadawała mi pełno pytań. Gdy wyprowadziłem nerwowego ogiera z przyczepy Luna zajęła się Mexico. Spytałem się o nią co tam w akademii a ta zaczęła mi wsyztsko opowiadać. Pokazała mi gdzie mają stać oba konie. Odstawiłem konia do boksu i pożegnałem się z dziewczyną po czym poszłem do swojego pokoju. Rozpakowałem walizki. Gdy były już puste sprawidzłem która godzina. Dochodziła 18. Postanowiłem wybrać się na przejażdżkę do lasu. Postanowiłem wziąc Eldorado. Wybrałem się do siodlarni. Wśród wszystkich odsprzętów nie mogłem znaleźć tego upragnionego. Po kilku minutach szukania postanowiłem znaleźć boks wałacha i zobaczyć czy ktoś pzypadkiem nie odwiesił sprzętu. Poszedłem do dużej stajni, po chwili ukazały mi się znajome konie. Wśród nich odszukałem Eldorado. Czyściła do jakaś dziewczyna. Podeszłem do niej i spytałem:
- Będziesz na nim jeździć?

Dziewczyno?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)