sobota, 29 października 2016

Od Lily C.D Alexandry

Kiedy moja towarzyszka czyściła Expressa postanowiłam to samo zrobić z Moon.
-Wszystko ok?- spytałam niepewnie kiedy już dłuższy czas z ust Alexandry nie padło żadne choćby najmniejsze słówko.
-Tak. Wybacz trochę się zamyśliłam. Co robimy?- wrzuciła szczotkę do skrzynki.
-Idziemy na plac?
-Zimno jest. Lepiej na halę.- potarła dłońmi ramiona.
-Okej. Tylko osiodłajmy konie. No chyba że natural- uśmiechnęłam się. Leżący na drzwiach od boksu Moon błękitny kantar szybko się znalazł na głowie klaczy by ją wprowadzić do boksu. Stała za a'la kratą nie wykonując najmniejszego ruchu.
-Nie siodłasz jej?
-Nie. Wezmę Valegro. Przyda mu się trochę ruchu. Widzimy się na hali.- pobiegłam do drugiej stajni. Koń szamał właśnie siano.
-Chodź koniku. Nie można całe dnie siedzieć w boksie.
Z siodlarni wywlokłam ciężkie skórzane siodło ujeżdżeniowe i czarne ogłowie.

•••

-Myślałam że już nie przyjdziesz.- zaśmiała się Alex.
-No, nie powiem. Trochę się zeszło.
Dopięłam tylko popręg i dołączyłam do dziewczyny.
-Ty mnie dzisiaj uczysz bo nie umiem zbytnio tej "harmonicznej" dyscypliny.- narysowałam zawias w powietrzu.
-Jakaś figura czy chód?
-Sama mi wybierz.- uśmiechnęłam się.

Alex?
# N.Ż.K.T.J.B.T. Powodzenia w rozszyfrowaniu xD (już zapomniałam co to znaczyło... kurde skleroza mnie goni...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)