środa, 26 października 2016

Od Edwarda C.D Estrielly

Zatrzymałem jakimś cudem klacz i pozwoliłem Estrielli zejść. Oczywiście, nie mogło się obyć bez wpadki - schodząc, dziewczyna zahaczyła o strzemię i tracąc równowagę resztę odległości pokonała w locie. Spadła na plecy i jęknęła głucho, na co nie mogło się obyć bez mojej troski którą ukazałem złośliwym śmiechem. Eska spiorunowała mnie tylko wzrokiem, ale sama prychnęła pod nosem i wstała przecierając kark. Po czym nie czekając aż sam zejdę pobiegła za Heart`em.
Stwierdziłem jednak że nie będę biegać z Jutrzenką pod nogami i popędziłem ją do galopu. Kreatywną tworzyliśmy paradę - na przodzie uciekający w pełnym ekwipunku i z luźną wodzą pomiędzy kopytami rumak, dziewczyna która przed chwilą zaliczyła upadek ze zsiadania i na końcu ja - galopujący bez strzemion na koniu który wyglądał jakby z wielką chęcią wystrzelił mnie swoim zadem. A najlepsze było to że jechaliśmy tak przez sam środek akademii.
Gdy dogoniłem Estriellę właśnie próbowała zajść swojego wierzchowca który radośnie skubał sobie trawkę koło akademika i najwyraźniej miał ją delikatnie mówiąc w nosie. Powstrzymałem się jednak przed spłoszeniem Heartbreaker`a jako że już chyba dość pomogłem Esce. Zamiast tego z bezpiecznej odległości na końskim grzbiecie, oglądałem ten cudowny pokaz ujarzmiania dzikich koni.
Jutrzenka prychnęła potrząsając grzywą. Zaśmiałem się i pogłaskałem ją po szyi.
- Ja też tak myślę. - odpowiedziałem. - Banda wariatów.
Kiedy dziewczyna była już na wyciągnięcie ręki od wałacha, ten poderwał się z drwiącym kwikiem i bryknął biegnąc w stronę stajni. Nie mogłem się powstrzymać i wybuchnąłem śmiechem. Estriella jakby dopiero teraz mnie zauważyła, podskoczyła i spiorunowała mnie wzrokiem.
- Nie raczyłeś pomóc prawda? - mruknęła, jednak widziałem w jej oczach radosne iskierki.
- Zastanówmy się nad tym ... Hm... Nie. - uśmiechnąłem się dumny z siebie po czym dodałem: - No i na co czekasz? Koń ci ucieka.
- Nie da się nie zauważyć. - przewróciła oczami i pobiegła za Heartbreaker`em. Ja natomiast zszedłem z Jutrzenki i już na własnych nogach doszedłem do głównej stajni, oczywiście ciągnąc za sobą klacz.
<Eska? ;p>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)