sobota, 8 października 2016

Od Noah'a C.D Lily

Lily nie była do końca zadowolona, że jednak musiała wrócić na zajęcia, w dodatku z moją osobą. Groźby instruktorów zrobiły swoje, a ja dołożyłem najprawdopodobniej oliwy do ognia, siadając obok niej. Cóż miałem zrobić, kiedy nie było żadnego innego miejsca?

Dziewczyna przez cały czas piorunowała mnie wzrokiem, kiedy chociażby odwróciłem głowę w jej stronę, czy podparłem głowę na ręce. Akceptowała jako-tako fakt że jeszcze oddycham, bo w tej kwestii nie miała zbyt dużo do gadania, no ale jakżebym się śmiał odezwać czy poruszyć?

- Może słuchanie o anatomii nie jest najciekawszym zajęciem, ale ciesz się, że przynajmniej kilka innych wykładów Cię ominęło, w końcu mogło być gorzej. – odezwałem się w końcu, łamiąc zasadę, dzięki której trzymałem się jeszcze przy życiu, konkretniej tą o „zamknięciu pie*dolonej jadaczki”. Lilka prychnęła coś pod nosem, po czym wróciła do bazgrolenia po zeszycie. I weź tu człowieku zrozum ten gatunek…

Reszta godziny przebiegła w równej ciszy, co od momentu, kiedy wkroczyliśmy na salę. Już nie próbowałem załagodzić całej tej błahostki, no bo umówmy się – sprawa wielkiej wagi to to nie była, zakaz jazdy do końca dnia nie jest tragedią, zwłaszcza, że do północy pozostały zaledwie dwie godziny. Kiedy sala opustoszała i jedynymi śladami wykładu były porozrzucane papierki, Gilbert przywołał nas pod projektor, a cała sytuacja nie przedstawiała się zbyt dobrze.
- Wiecie, po co tu jesteście, prawda? – zaczął, zasłaniając po kolei każde ze znajdujących się tam okien. Odmruknęliśmy coś w stylu potwierdzenia, co brzmiało bardziej jak obdzieranie jeszcze żywego kota, ale efekt był zadowalający, gdyż mężczyzna nie kazał powtórzyć. To znaczy, dla nas zadowalający był. – Nie po to wasi rodzice czy też rodziny płaciły ciężkie pieniądze, żebyście od tak ignorowali całą kadrę i burzyli plan zajęć, bo umówmy się, że pierwszy wybryk to nie jest. Panna White nie jeden raz ani nie dwa ignorowała nasze prośby a następnie polecenia, co do tej pory puszczaliśmy płazem. Noah, myślisz, że zapomnieliśmy o tym, że prawie podpaliłeś stajnie, albo łaskawie wraz z Vivian postanowiłeś się zjawić po całej nocy nieobecności? Następne takie wybryki nie mogą mieć miejsca, bo wtedy nie będziecie rozmawiać ze mną a już z właścicielami. – niczym posłuszne pieski pokiwaliśmy zgodnie makówkami, choć bardziej wyglądało to jak automatyczny odruch - tak, jak kiwają te psy przy tylnych szybach samochodów, tak też kiwaliśmy my. – Oprócz dyżurów w stajni, które będą was obowiązywać do odwołania, macie obowiązek stawiać się na każde wieczorne zajęcia teoretyczne, tak jak brać udział w każdych organizowanych zawodach. Wszystko do odwołania. Zaznaczę też ponownie, że to już ostatnia przepustka i już raczej więcej ich nie będzie. Odmaszerować.

<Lilka? Bardzo zadowalające nie jest, no ale chciałaś szybko, to jest szybko. :v >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)