niedziela, 1 stycznia 2017

Od Alexandry C.D Caleba + zadanie 13


-Znasz może piosenkę 5 Seconds of Summer "She look so perfect"?- Zerknęłam na blondyna, który jedynie skinął głową.- Mógłbyś ją zagrać?
Caleb ustawił odpowiednie akordy i zaczął grać, a ja śpiewać. Po pewnej chwili chłopak dołączył swój wokal.
Link
Siedzieliśmy na łące śpiewając różne piosenki, aż do momentu, kiedy dostałam sms'a.
Luna: RATUJ! Moja mama ma dzisiaj imieniny, a ja nie mam ciasta. Wszystkie piekarnie są zamknięte, a ja wracam z Miami.
Alex: Spoko.
-Muszę wracać i zrobić ciasto dla pani Rose.- Mruknęłam pakując flet do opakowania.
-Nie będę tu sam siedział, pomogę ci. - Zaoferował się na co przystałam. Wsiedliśmy na konie i ruszyliśmy w stronę akademii, w której znaleźliśmy się po półgodzinie. Wyczyściłam prędko Angela i ruszyłam do pokoju. Przebrana znalazłam się w kuchni, w której po chwili również pojawił się Caleb.
-Co robimy? - Zapytał, kiedy wyjmowałam już potrzebne składniki.
-Murzynka. - Odparłam, a chłopak zaczął wyjmować miski i formę. Rozbiłam jajka po czym dodałam do nich mąkę. Zaczęłam wszystko miksować dodając przy okazji cukier waniliowy i inne przyprawy. Kiedy masa była już ubita dodałam do niej kakao. Caleb zajął się w tym momencie polewą. Wlałam gotową masę do formy i wstawiłam do piekarnika. Nagle do kuchni wpadła pani Rose.
-Co wy tutaj robicie? - Zapytała zdziwiona naszą obecnością. - No już sio stąd.
Nie mieliśmy nic do powiedzenia, kobieta po prostu nas wyrzuciła i sama wyszła zamykając stołówkę na klucz. No bo przecież my tam poszliśmy po nóż, żeby się pociąć.
-Co teraz?- Jęknęłam ruszając na poszukiwania pani kucharki. Na szczęście miła starsza pani wpuściła nas do środka drugim wejściem. Niestety z piekarnika już wyłaniał się dym. Czym prędzej go wyłączyłam i wyciągnęłam ciasto, które było spalone na węgiel.
-Prawdziwy murzynek. - Skwitował blondyn, a ja wyrzuciłam ciasto do kosza. - Co teraz?
-Szukaj w szafkach galaretek...- Mruknęłam biorąc się za robienie spodu do sernika. Po kilku minutach wyłożyłam okrągłą formę nim.
-Znalazłem!- Krzyknął uradowany Caleb, a ja zaczęłam barwić masę instruując chłopaka co ma zrobić. Wreszcie po dziesięciu minutach włożyliśmy wszystko do lodówki. W czasie kiedy masa tężała posprzątaliśmy piekarnik po wpadce z poprzednim ciastem. Po półtorej godzinie wyłożyłam wszystkie kolory wkładając je po kolei do formy ze spodem. Rozrobiłam galaretkę zalewając całość w formie i dodając na wierzch kawałki owoców. Ponownie wstawiłam wszystko do lodówki.
Luna: Udało ci się?
Alex: Potrzebuje jeszcze godziny.
Luna: Masz czterdzieści minut. Ciasto o dziewiętnastej zanieś do salonu.
Minęło trzydzieści pięć minut, a ja wyjęłam sernik z lodówki i ruszyłam z Calebem do salonu niosąc ciasto. Stanęliśmy przed drzwiami, a słysząc śpiewane "Sto lat" wkroczyliśmy do środka. Luna przejęła sernik dziękując za wszystko, a ja wraz z blondynem zmyłam się z tamtą unikając całej tej szopki.

Caleb

Dostajesz 20 p

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)