środa, 14 września 2016

Od Matteo do Luny

Mój tata wysadził mnie przed bramą do akademii. Pożegnałem się z nim. Wyjąłem z bagażnika wszystkei walizki i ruszyłem z nimi w stronę budynku. Miał to byc dom wląscicieli. Gdy byłem na miejscu otwrzyłem drzwi i weszłem do budynku. Pierwsze drzwi jakie zobaczyłem miały napis ''biuro''. Bez pukania otwirzyłem drzwi. Usłyszałem męski głos:- Następnym razem pukaj. A teraz wejdź.Zostawiłem walizki przez pokojem i weszłem do środka. Usiadłem na krześle i powiedziałem:
- O co chodzi?
Mężczyzna wypytywał mnie o rózne rzeczy, powiedział mi wszytsko o akademii, kazał podpisać kilka papierów i zaprowadził mnie do mojego pokoju. Był on ośmio osobowy. Trochę dużo osób, no ale trudno. Gdy wychodził powiedział:
- Oprowadzi cię moja córka Luna. Jest na sali gimnastycznej.
Uważałem, że nikt nie musi mnie odprowadzać, ale mus to mus. Nie wiedziałem nawet gdzie ta sala. Gdy rozpakowałem się poszełm szukać wyznaczonego miejsca. Po 20 minutach znalazłem drzwi. otworzyłem drzwi i zobaczyłem dziecwyznę robiącą jakieś gimnayczne rzeczy. Mówiąc szcerze to była naprawde świetna.

Gdy mnie zobaczyła od razu spytała:
- Co ty tu robisz?
- Patrzę się - zaśmiałem się.
Dziewczyna zrobiła się cała czerwona a ja lekko się zaśmiałem.
- Twój tata mówił, że masz mnie oprowadzić.
- Dobrze - powiedziała - Tylko się prezbiorę.
Wzięła jakieś ciuchy i pobiegła do swojego pokoju. Ja w tym czasie wyszłem z akademika i czekałem za nią. Zacząłem rzuć gumę. Gdy już była spytałem:
- Zapomiałem jak masz na imię?
- Luna - odparła zdyszana.
- Matteo - odparłem.
Dziewczyna poszła do stajni i mówiła mi o każym koniu. Było ich naprawdę wiele. Jej mówinie trochę mnei nudziło, ale włascicel byłby na mnie zły gfybym poszedł. Sczerze miałem do głęboko w d, ale nie chciałem by juz pierwszego dnia mnie wyrzucono. Gdy po jakies godinie ogłądnałem wsyztskie miejsca bez słowa poszłem do swojego pokoju. Wyjałem telefon i zacząłem przeglądac facebooka. Po chwili ktos zapukał do mojego pokoju.

- Czego? - krzyknąłem.

Do środka weszła dziewczyna która oprowadzała mnie po akademii.

- Powinieneś przyjśc na obiad - zaczęła.

- pzyjdę jak będę chciał - odparłem i pokazałem by wyszła.


Luna?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)