czwartek, 15 września 2016

Od Alexandr C.D Matteo

-Jeśli nie miałbyś nic przeciwko, to moglibyśmy już wracać.-Powiedziałam zerkając na chłopaka.
-Spoko.-Odparł i ruszyliśmy klusem w stronę stajni. Nie czułam się najlepiej po wcześniejszej kopaninie z Espresso.
-Może trochę pogalopujemy?-Zaproponował szatyn po paru minutach ciszy.
-Ja się dzisiaj nie piszę na galop, ale jeśli chcesz to ta drogą prowadzi prosto do stajni.-Stwierdziłam, a chłopak kiwnął głową i popędził konia.
-Do zobaczenia w stajni.-Rzucił jeszcze przez ramię, kiedy Karino był kilkadziesiąt metrów dalej.Uśmiechnęłam się lekko, po czym zwolniłam trochę Riwera, który chciał popędzić za Karino. Pół godziny później mijałam bramę akademii. Poklepalam konia po spoconej szyi. Zatrzymałam go przed wejściem do stajni. Zsiadlam z walacha, ale kiedy moje nogi zetknęły się z ziemią, kolana się pode mną ugiely i już myślałam, że upadne do tyłu, kiedy ktoś mnie przytrzymał.
-Spokojnie to tylko ja.-Powiedział cicho szatyn, a ja chciałam ustać samodzielnie. -Daj sobie pomóc.-Mruknął prowadząc mnie w stronę ławki.
-Dzięki.-szepnelam, kiedy już usiadłam. Zdjęłam kask i przetarłam dłonią twarz.
-Nie ma za co.-Odparł uśmiechając się lekko. Po paru minutach wstałam i odprowadziłam Riwera do stajni. Bok nadal mnie rwał, a przed oczami migotaly czasami mrocznie, jednak stwierdzilam, że im szybciej to skończę tym szybciej będę mogła sie położyć w pokoju. Rozsiodlalam walacha, zostawiając na stojaku rząd i idpriwadzila go do boksu. Kiedy już wróciłam siodło i oglowie było na miejscu. Uśmiechnęłam się wdzięcznie do szatana, który wychodził z siodarni.
-Tak w ogóle to jak masz na imię?-Zapytałam kiedy chłopak podszedł do mnie.

Matteo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)