sobota, 17 września 2016

Od Lisy C.D Lily

- Świetnie ci poszło Lily - uśmiechnęłam się do niej.
- Tobie też - odwdzięczyła się. - Może mała przejażdżka?
- Jasne! - zgodziłam się. - Ale na innych koniach, one muszą odpocząć.
Poszłyśmy do stajni i oporządziłyśmy konie.
- Na kim jedziesz teraz? - zagadnęłam.
- Na Sifilu, a ty? - spytała Lily.
- Nie wiem, kogo wybrać... - odparłam.
- Może Eldorado? - zaproponowała. Wyprowadziłam konia z boksu i wyszczotkowałam go. Razem z Lily ruszyłam do siodlarni i przyniosłam rzeczy Eldorado. Osiodłałam go i czekałam, aż Lil skończy. Po chwili zjawiła się przed stajnią.
- Gdzie jedziemy? - zapytała.
- Hmmm... może nad jezioro? - powiedziałam. Dziewczyna kiwnęła głową i dała łydkę Sifilowi. Ja zrobiłam to samo.
- Zatrzymamy się tutaj? - wysapała Lily. - Jestem już zmęczona, za dużo jazdy naraz.
- Możemy. Ja też jestem padnięta - odparłam i zatrzymałam Eldorado. Usiadłyśmy pod drzewem i odpoczywałyśmy. Nagle usłyszałam tętent końskich kopyt. Wstałam i pociągnęłam towarzyszkę za rękaw.
- Lily, chyba koń komuś uciekł! - zawołałam. Dziewczyna podniosła się i zaczęła iśćw kierunku odgłosu.
- To Daimond! - krzyknęła, gdy podeszłyśmy na tyle blisko, żeby zobaczyć zwierzę.
- Pewnie uciekła Lunie... - wystraszyłam się.

(Lily?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)