czwartek, 15 września 2016

Od Edwarda do Renee

Nigdy nie sądziłem że Akademia Magic Horse będzie tak pokaźnych rozmiarów. Wyobrażałem ją sobie jako kilka budynków stajnię i ujeżdżalnie - powiedzmy że wszystko się zgadzało tylko to że dwa razy większe i rosło z każdym krokiem. Wątpiłem w jakiekolwiek szanse znaleźienia się tutaj i teraz wierzyłem w te słowa całym sobą.
Zmusiłem się by pociągnąć walizkę w stronę pierwszego domu wyglądającego jak biuro (może dlatego że na drzwiach był napis?). Otworzyłem ostrożnie drzwi i zauważyłem jak jakiś mężczyzna siedzi za dębowym biurkiem i w zamyśleniu przegląda papiery. Widząc mnie podniósł wzrok znad kartek i uśmiechnął się.
- Pan pewnie Edward Chase?
- Tak. - odpowiedziałem starając się na obojętny ton. Mężczyzna podał mi jakiś kluczyk z numerem 52.
- Oto twój pokój. Nie jestem teraz wstanie ci pokazać Akademii, myślę jednak że znajdzie się ktoś kto mnie z tego wyręczy. - wyszedłem i pociągnąłem walizkę do akademiku. Po pięciu minutach otworzyłem drzwi do pokoju. Dwa łóżka była zajęte z czego wywnioskowałam że mam wspólokatorów. Zająłem dolne łóżko i zostawiłem na nim bagaż po czym ruszyłem na dwór.
Gdy znalazłem się na świeżym powietrzu zauważyłem jakąś dziewczynę podążającą do budynku wyglądającego jak stajnia. Wydłużyłem krok a kiedy znalazłem się jakieś pięć metrów od niej zawołałem:
- Hej, czekaj!
Dziewczyna odwróciła się i uniosła brew.
- Jestem Edward - uniosłem dłoń ale po chwili ją opuściłem bo nie wyglądała jakby chciała ją przyjąć. - Szukam kogoś kto oprowadzi zagubionego nowego. Zaszczycisz mnie swą obecnością w tej chwili? - wyszczerzyłem zęby.
<Renee? Sory, wiem że to nie ma kompletnego sensu>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)