piątek, 16 września 2016

Od Matteo C.D Luny

Zobaczyłem Lunę. Zadowolony podjechałem do niej kłusem. Ta od razu zawróciła konia i popędziła go do galopu. Zrobiłem to samo. W końcu ją dogoniłem i zajechałem jej drog. Ta zatrzymała konia i krzyknęła:
- Daj mi wreszcie spokój!
Podjechałem do niej i złapałem ją za rękę:
- Nigdy - zaśmiałem się.
Luna wyrwała swoją rękę i popędziła konia co cwału. Nie miałem zamiaru jej gonić. prędzej czy póxniej i tak do mnie przyjdzie.
*Time Skip*
Elizabeth wrobiła mnie w spacer z Cookies. Ktoś miał za pół godziny razem ze mną wyprowadzić ją i Montiego. W tym czasie miałem zająć się Napoleonem. Poszłem do siodlarni po woreczek z jego szczotkami. Gdy go znalazłem wziąłem go i ruszyłem w stronę boksu wałacha. Wyprowadziłem go z boksu i przywiązałem go. Kucyk spokojnie stał i patrzył co robię. Wyjąłem z worka miękką szcotkę i powoli zacząłem czesać jego sierść. Nie miał żadnych sklejek, więc wyczyściłem go tylko z kurzu. Następnie zająłem się jego grzywą. Ręcznie rozplątałem kilka kołtunów i wyjąłem słomę. Później zająłem się jego kopytami. Z każdego wyjąłem wszelki bród i kilka małych kamyczków. Gdy był już czysty zaprowadziłem go na padok. Wałach spokojnym stepem ruszył do sich towarzyszy. Poszłem po smycz i szelki Cookies. Gdy jej je założyłem podeszłem do bramy i czekałem na osobę która miała wyprowadzić Montiego. Po chwili zobaczyłem Lunę biegnącą z wielkim psem na smyczy.
- A więc znów się widzimy - uśmiechnąłesm się.
- Niestey - odparła.
Wyszlismy poza bramę.
- Gdzie idziemy? - spytałem.
- Obojętnie mi. Byle szybko wrócić do akademii - odparła.
- To na plażę - rzekłem.
Szliśmy w milczeniu. Gdy byliśmy na miejscu spuściliśmy psy ze smyczy. Woda była ona dość wzburzona ponieważ dość mocno wiało.











Luna szła w stronę wody a ja od razu powiedziałem:
- Nie wchodź do niej.
- Nie będę się ciebie słuchała - odparła.
Dziewczyna wchodziła coraz głębiej i głębiej. Po chwili zakryła ją fala a ta się przez chwilę nie wynurzała:
- Luna! - krzyknałem.
Pobiegłem do wody szukając dziewczyny. Po chwili wyłowiłem ją z wody. Wziąłem ją na ręcę i wyniosłem z wody. Ta po chwili się obudziła.
- Co  się stało? - spytała.
- Fala cię przygniotła - odparłem.
Postawiłem dziewczynę na ziemi. Po chwili podbiegły do nas psy uważnieobwąchując Lunę
- Dzięki - powiedziała.
- Nie ma za co - odparłem przytulając dziewczynę.









- Wracajmy - powiedziała.
Zawołaliśmy psy i wróciliśmy z nimi do akademii.

Luna?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)