czwartek, 29 września 2016

Od Lily cd. Irmy

-Z tobą zawsze.- odparłam z uśmiechem. Irma szybko go odwzajemniła. Rzuciłam się na trawę biorąc głęboki wdech.
-Gilbert się uwziął
-Który raz już zrobiłaś mu psikusa.
-Nawet nie pamiętam.- w odpowiedzi usłyszałam tylko śmiech Irmy. -No co? Trzeba sobie w życiu znaleść rozrywkę.- popatrzyłam na nią z wyrzutem.
-Szkoda tylko że to jest twój instruktor.- wydukała.
-Oj, cicho.- zaśmiałam się. Zapadła chwila ciszy.
-Co powiesz na małe ognisko?- zapytała odrywając nas od poprzedniego tematu.
-Oczywiście.- odpowiedziałam. Już chwilę potem chodziłyśmy po pobliskim lesie szukając drewna. Gdy w końcu znalazłyśmy potrzebne rzeczy wróciłyśmy nad rzekę i zaczęłyśmy układać coś na wzór koła z kamieni. W efekcie wyszło... banan? Coś banano-podobnego. Cóż... Przeżyjemy.
-A mamy coś w ogóle do jedzenia?- zapytałam.
-Czekaj... chyba mam.- podeszła do sakwy Eldorado. Po chwili uśmiechnęła się chytrze stukając w torebkę z piankami i kiełbaskami.
-Dziewczyno... życie nam ratujesz!- zaśmiałam się z ulgą. Już chwilę później siedziałyśmy na kocykach, smażąc kiełbasę, i śpiewając jakieś stare piosenki. Dopadła nas przy okazji głupawka.
-No, i ona... wtedy...- próbowałam wydusić pojedyncze słowa przez śmiech. -wzięła tą lalkę... i ugotowała ją w makaronie .- wybuchłyśmy niepohamowanym śmiechem. Magia głupawki jest taka że się śmieje z niczego. Wyrazie na to zachorowałyśmy.

Irma?
Szkoła=wyniszczanie weny kawałek po kawałku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)