czwartek, 15 września 2016

Od Alexandry do Matteo

-Al dzisiaj ma przyjechać nowy chłopak, mogłabyś zająć się wszystkim?-Zapytała Luna, kiedy mijałam się z nią na korytarzu.
-Spoko, nie ma sprawy.-Odparłam kierując się w stronę mojego pokoju.
-Będzie o 15, pamiętaj!
Kolejny koszmarny dzień w szkole, jednak trzeba przykleić sztuczny uśmiech i zapierdzielać dalej. Załatwiłam parę spraw w akademiku, a następnie skierowałam się do stajni. Na zewnątrz lał deszcz. Ubrana w płaszcz ruszyłam na padok, gdzie Expresso tarzała się w błocie.
-No zajebiście.- Warknęłam zakładając klaczy kantar. Zadowolona ze swojego wyczyny szła za mną radośnie rżąc. Wprowadziłam ją do boksu i ruszyłam na chwile do siodlarni. Odłożyłam rzeczy do szafki i zabrałam szczotki. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 14:30.
-Powinnam zdążyć.-Pomyślałam wchodząc do boksu. Zaczęłam energicznymi ruchami czyścić klacz. Usłyszałam stukot kopyt na korytarzu, jednak nie zwróciłam na to za bardzo uwagi. Nagle niebo przecięła błyskawica, a cisze grom. Expresso przestraszona zaczęła szaleć po boksie. Nagle strzeliła z zadu trafiając mnie w lewy bok. Uderzyłam o drewnianą ścianę. Zgięłam się w pół z bólu i otumaniona wybiegłam z boksu. Zamknęłam go i oparłam się o drzwiczki, zjeżdżając po nich w dół. Usiadłam opierając się o boks. Trzymałam się kurczowo za brzuch. W głowie cały czas kręciło mi się w głowie.
-Przepraszam, wiesz może gdzie znajdę Alexandre?-Szatyn wyszedł z jednego z boksów, i skierował się w moją stronę.-Wszystko w porządku? Coś sie stało?
Wzięłam głęboki oddech i wstałam.
-Wszystko jest okay. Ja jestem Alexandra.-Wysiliłam się na lekki uśmiech, ale chyba bardziej wyszło to jak grymas z bólu.

Matteo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)