Gdy trysnął we mnie wodą próbowałam uskoczyć, ale mi się nie udało. Po chwili sama leżałam na ziemi. Pisnęłam gdy uderzył we mnie strumień zimnej wody.
- Cicho tam! – usłyszeliśmy głoś z głębi stajni – płoszycie konie
- Sorry – odkrzyknęłam cicho, ale zaraz znów zaczęłam się śmiać. Mój kompan się do mnie przyłączył
Szafir stał nad nami nie wzruszony.
Po chwili oboje ochłonęliśmy.
- Tego nic nie rusza – Edward wskazał konia ruchem głowy
- On już widział wszystko – uśmiechnęłam się
Chłopak wstał z ziemi po czym podał mi rękę, żebym i ja mogła wstać. Ujęłam ją i się podciągnęłam, i gdy tylko stanęłam na nogach podeszłam do ściany i wyłączyłam węża.
- Starczy tego płukania – zarządziłam
- Jak tak twierdzisz…
Wyprowadziliśmy Szafira z myjki i poszliśmy w kierunku jego boksu.
– To co, masz jakieś plany? – spytałam ponownie.
- Tak – odpowiedział tylko
- Jakieś konkretne?
- Tak, mam zamiar się przebrać – posłał mi uśmiech
- To dobry plan, chyba skorzystam też. A później?
Wzruszył ramionami.
- Poszedłbyś ze mną na basen? Już wieki chciałam iść, ale jakoś nie miałam kiedy ani z kim.
Patrzył się na mnie przez chwilę, po czym powiedział:
<Edward? >.<>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)