Od Lily C.D Lisy

-Co robisz?- uśmiechnęłam się odnosząc siodło.
-W sumie nic. Ale chyba jest zaraz kolacja. Idziesz ze mną?
-Pewnie.- uśmiechnęłam się. Udałyśmy się w stronę stołówki. Zrobiłam sobie kanapkę i herbatę. Gdy już skończyłam wróciłam do swojego pokoju i zajęłam się Katie. Po jakimś dłuższym czasie kiedy była 23 położyłam się spać.

***Magia czasu***

Obudziłam się na metalowy i drastyczny dźwięk mojego budzika.
-Jeszcze raz się odezwiesz a cię ukatrupię. Przysięgam.- syknęłam w stronę urządzenia wyłączając magiczny przełącznik.

***

-Lily!- krzyknęła do mnie Lisa z wolnego stolika. Uśmiechnęłam się i poszłam ze swoim śniadaniem w jej stronę. Po dłuższym czasie gadania dołączyła Helen i Luna.
-Hej, co tam?- spytałam Luny
-Nienawidzę go.
-Kogo? Prowadzę usługi pogrzebowe.- zaśmiałam się.
-Matteo. Ych... Najchętniej bym go zabiła.
-Co zmalował?- spytała Lisa. Luna opowiedziała nam całą historię.
-Ty? Ty mu się tak łatwo dajesz? Kurde, Luna całe życie powtarzam. Dziewczyna bez silnej woli jest niczym. Nie daj się.
-Może masz rację. Spadam się ogarnąć. Pa
-Pa.- odpowiedziałyśmy.

***

-Idziemy na czworobok?- spytała Lisa głaszcząc Sifil'a.
-Jasne. Dawno nie ćwiczyłam ujeżdżania, a szczerze to się przyda.- uśmiechnęłam się i poszłam osiodłać Moon. Byłam ciekawa jak sobie poradzi z ujeżdżaniem. Powitała mnie ciepłym parsknięciem czując moją rękę na jej chrapach. Uśmiechnęłam si tylko i poszłam po szczotki i siodło.

***

-Dłużej nie można było?- zaśmiała się Lisa zataczając kolejną woltę na placu.
-Jakoś tak się złożyło. Dobra. Udaję Gilberta.- zaśmiałam się przechodząc do żywego stępa. Moja koleżanka zaczęła robić jakieś figury.
-Liso, noga wyżej. To nie wakacje skup się!- mówiłam głosem instruktora. Ta jedynie się zaśmiała.
-Dobra zmiana.- uśmiechnęłam skę do niej. Poklepała Sifil'a i go zatrzymała.
-Teraz ja się nad tobą poznęcam.- zaśmiała się. Pojechałam na środek i zaczęłam wykonywać piaff.

Lisa?