Od Hache C.D Luny

Niewinny wypad na łyżwy okazał się jednak mała tragedią. Nie wiedziałem,ze w tych sprawach jest takim lekko mówiąc beztalenciem. Ale z drugiej strony ta jej niezdarność była urocza. Szkoda tylko,z tyle ją kosztowała. Nie chciałem widzieć się z jej rodzicami zanim przyjechali ja zmyłem się ze szpitala. Wieczór spędziłem z chłopakami na motocrossie opowiadając im historię z dzisiejszego dnia. Tym razem darowałem sobie niebezpieczną jazdę,popisywanie się i robienie trikow.
Kilka spokojnych przejazdów dla relaksu. Na wieczór poszliśmy na kolację a potem oglądałem film z Ryanem,chyba lekko pokłócił się z Hayley ale nie dawał nic po sobie poznać.
Wróciłem do pokoju ogarnąłem się i poszedłem spać. Nazajutrz wstałem rano nakarmiłem konie. Wyszedłem z Cywilem na spacer a potem poszedłem ogarniać i siodłać Klejnota na jazdę. Cieszyłem się,jak dzieciak,ze nie miałem jazdy z żadnym z rodziców Luny. Odkąd z nią jestem widzę jak krzywo na mnie patrzą. Po jedzie postanowiłem wyczyścić konie Luny. Skoro mają wolne to niech będą zadbane. Po wizycie w stajni udałem się do siebie i przebrałem po czym poszedłem do pokoju ukochanej. Jak zawsze było otwarte. Gdy zobaczyłem ją w łóżku pozazdrościłem jej lekko.
-Wysysciłęm twoje konie
-Kochany jesteś
-Bo twój
-Tylko mój ?
-Tak tylko twój cały na zawsze
W zamian dostałem namielonego buziaka
-Mogę Cie jeszcze o coś prosić ?
-Nic nie ma za darmo ale mów
-Wyszedł byś z apart ?
-A bede miał coś w zamian ?
-Zastanowię się -cmoknęła mnie lekko
-No okey
Wziąłem smycz i zapaliłęm suczkę po czym wyszedłem. Przy okazji zapaliłem papierosa.
Dostałem sms'a od Caleba aby pomóc mu przy naprawie motocyklu Alex więc trochę mi się zeszło. Kiedy wróciłem wara z Apart widziałem,że Luna jest nie w najlepszym Humorze 
-Co się stało ?
-Moi rodzice -szepnęła
-Co twoi rodzice ?-spytałem odpinając sunie i siadając obok niej na łózko

<Luna>