czwartek, 8 września 2016

Od Harley do Lily

O 5:25 zostałam zmuszona by wyjść z mojego ciepłego łóżka? Powód? Wyjazd do Akademii Magic Horse. Myślę, że cztery walizki mi wystarczą... oczywiście normalnych rzeczy. Czapraki zajmują dwie, bryczesy i polówki też dwie, kaski, kamizelki, baty, ostrogi, palcaty jedną. Siodło, ogłowie, wytok, napierśnik, ochraniacze, owijki, nauszniki, derki, podkładki i szczotki też zajmują cztery. Razem? Trzynaście walizek, myślę że się zmieszczą do suva mojego taty. Złoży siedzenia i będzie dobrze. Cóż muszę jechać sama swoją Porsche... trudno można będzie poszaleć. Samochód już wczoraj zapakowany. Muszę się naszykować. Poszłam do łazienki w celu wzięcia prysznica. Jak chciałam tak zrobiłam. Po prysznicu wysuszyłam włosy, i pomalowałam się. Wyszłam na balkon żeby zapalić papierosa. Mmmm... tego mi brakowało. Zeszłam na dół, mama zrobiła naleśniki. Zjadłam jednego z jagodami.
-Harley jedziemy!
Wyszłam na dwór i weszłam do samochodu. Zapaliłam go i wyjechałam z podjazdu.
Zajechałam pod akademię. Była piękna. Konie chodziły po padoku i z zaciekawienia strzygły uszami. Nagle jakaś dziewczyna pojawiła się w drzwiach akademii. Miała czerwone pasemko. Była odświętnie ubrana? Śmiesznie wyglądała. Zaczęłam chichotać. Dziewczyna do mnie podeszła i zmrużyła oczy i przelustrowała mój wygląd. Śmiesznie przy tym wyglądała... -W ogóle to hej, nazywam się Harley- powiedziałam sarkastycznym tonem. Dziewczyna patrzyła na białe Porsche.
-Lily, miło mi, to Twój samochód?
-Chyba z niego wyszłam- pokazałam jej kluczyki i szeroko się uśmiechnęłam.
Lily?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)