Zobaczyłam ca na kartce napisał Leo. Był tam jego numer. Napisałam do niego ''Dziękuje za pomoc''. Po chwili chłopak odpisał ''Nie ma za co''. Byłam dość zmęczona więc wzięłam swoją pidżamę i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki przysznic i ubrałam się w pidżamę. Gdy byłam już gotowa do snu wskoczyłam na łóżko i poszłam spać.
*Następnego dnia*
Była niedziela więc wstałam o 9. Wstałam z łożka i wyjęłam z szafy białe bryczesy i czrowne polo, oraz bieliznę. Ubrałam się i poszłam do łazienki. Uczesałam się i umłam zęby. Było już po śniadaniu, więc poszłam do kuchni i zrobiłam sobie grzankę. Posmarowałam ją masłem i wróciłam do swojego pokoju. Gdy zjadłam postanowiła pójść do stajni. Gdy weszłam do stajni przywitało mnie rżenie moich koni. Dałam im po miętówce. Postanowiłam trochę pocwiczyć. Poszłam po sprzęt Cortesa.
*15 minut później*
Koń był już gotowy, więc poszłam z nim na parkur otwarty. Przywiązałam konia, a sama ustawiłam przeszkody. Kilka stacjonat o wysokości 1 metra na rozgrzęwkę, a później parku 120 - 150 cm. Odwiązałam konia i wsiadłam. Zobaczyłam, że Leo idzie z Lady.
- Hej - przywitałam się.
Leo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)